Bałtyccy rybacy obawiają się, że obowiązujący do 30 września zakaz połowów dorsza może zostać przedłużony do końca
roku. Zrzeszające ich organizacje ostrzegają, że może dojść do najgorszego scenariusza - złamania obowiązujących zakazów.
Od 22 maja tego roku polscy rybacy mają całkowity zakaz łowienia dorsza. Został
on wprowadzony, gdyż Ministerstwo Rolnictwa oceniło, że rybacy wykorzystali już zdecydowaną większość limitu połowowego przyznanego im na ten rok. Na łowisku wschodnim (na wschód od Darłowa) wynosi on
10,25 tys. ton, a na zachodnim 2,24 tys. ton.
Znikome ilości dorsza legalnie mogą znaleźć się w rybackich sieciach tylko przy okazji połowów innych gatunków ryb. Zakaz obowiązuje do końca września,
ale nie wiadomo czy nie zostanie przedłużony. Wszystko ma zależeć od przygotowanej przez Ministerstwo Rolnictwa analizy wykorzystania kwoty połowowej dorsza. Podczas środowego spotkania z przedstawicielem
Departamentu Rybołówstwa rybacy nie dowiedzieli się jednak jeszcze, jaka w tej sprawie będzie decyzja resortu.
- Jest początek września i ludzie ciągle nie wiedzą, czy będą mogli łowić dorsza, czy nie
- mówi Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich w Kołobrzegu. - Myślę, że dorsza nie będzie jednak można łapać do końca roku. Niestety resort rolnictwa nie potrafi nam odpowiedzieć, ile
my naprawdę tego dorsza złowiliśmy. Staramy się o uzyskanie takich subsydiów, żeby ludzie jakoś przetrwali. Czy jest jakaś inna branża w Polsce, która w administracyjny sposób zostałaby wyłączona na tak
długo z działalności i się utrzymała?
Jego zdaniem wielu rybaków jest już u kresu wytrzymałości. - Najgorszy scenariusz jest taki, że ludzie wyjdą w morze i zaczną łowić pomimo zakazu. Jak ktoś nie
ma co do gai a włożyć, to się kończy racjonalne myślenie - ostrzega Bogdan Waniewski.
Rybacy uważają, że rzeczywiste zasoby dorsza w Bałtyku są znacznie większe od założeń oficjalnie przyjmowanych
przez Komisję Europejską do wyznaczania limitów. Mają to potwierdzać wyjątkowo obfite tegoroczne połowy tej ryby oraz opinie naukowców z Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni i zagranicznych instytucji.
- Szacunki na ten rok Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES) mówią, że wschodnie stado dorsza jest w na tyle dobrej kondycji, iż, można w 2009 r. podnieść jego eksploatację do 100 tys. ton. Jest
to kwota o 100 proc. większa niż nasze możliwości połowowe w tym roku. Tymczasem z przecieków docierających do nas z Komisji Europejskiej wynika, że może ona podnieść nasze możliwości połowowe jedynie o
15 proc. Czyli decyduje tu polityka, a nie racjonalne myślenie. Kiedy jest im to wygodne, to powołują się na ICES, a gdy nie, to go ignorują. Niestety zapowiada się, że w przyszłym roku będziemy mieli
taką samą sytuację i będziemy musieli przerwać połowy - przewiduje Bogdan Waniewski.