15 września związkowcy z Pomorza Zachodniego w Brukseli mają wziąć udział w demonstracji w obronie polskich
stoczni wraz z metalowcami z innych krajów Europy. Klub PO złożył w piątek Sejmie wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Wojciecha Jasińskiego, byłego ministra w rządzie PiS, za zaniechania w
prywatyzacji stoczni.
We wspólnej demonstracji, obok związkowców z województwa zachodniopomorskiego, mają wziąć udział działacze z branży metalowej z innych krajów, zrzeszeni w Europejskiej
Konfederacji Związków Zawodowych. Uczestnicy manifestacji chcą spotkać się z unijną komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. O pomoc w zorganizowaniu tego spotkania poprosili Jerzego Buzka, eurodeputowanego
z PO.
- Związkowcy z innych krajów też uważają, że warto utrzymać przemysł stoczniowy w Polsce. Jeżeli to się źle potoczy, z Brukseli wrócimy do Warszawy. Tyle możemy zrobić w obecnej sytuacji - ocenia
Krzysztof Fidura, wiceprzewodniczący "Solidarności" w Stoczni Szczecińskiej Nowa.
Maciej Wiewiór, rzecznik prasowy Ministerstwa Skarbu Państwa, poinformował, że dziś w Warszawie ma odbyć się
spotkanie z udziałem przedstawicieli MSP, związkowców i Mostostalu Chojnice - inwestora zainteresowanego zakupem Stoczni Szczecińskiej Nowa. - Tematem będzie oczywiście bieżąca sytuacja stoczni -
powiedział rzecznik.
Piątek był kolejnym dniem, w którym stocznie stały się przedmiotem gorącego politycznego sporu. Opierając się na przedstawionej w czwartek przez ministra skarbu Aleksandra Grada
tzw. białej księdze, opisującej proces prywatyzacji stoczni, klub PO złożył wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu byłego ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego. Zarzucił mu w nim przedłużanie
procesu prywatyzacji stoczni oraz niewywiązywanie się ze zobowiązań podejmowanych przez polski rząd wobec Komisji Europejskiej o zatwierdzenie pomocy publicznej dla stoczni. PO zarzuca też Jasińskiemu
przygotowanie planów restrukturyzacji stoczni "bez uzasadnienia popartego rachunkiem ekonomicznym", "doprowadzenie do realizacji decyzji o wydzieleniu Stoczni Gdańskiej ze Stoczni Gdynia" oraz
"niedołożenie staranności i brak zainteresowania ofertami podjęcia negocjacji w sprawie nabycia stoczni przez prywatnych inwestorów w latach 2006-2007".
- To co jest dla nas najważniejsze:
politycy muszą ponosić konsekwencje swoich często nieodpowiedzialnych decyzji, a tak, jak w tym przypadku, ogromnych zaniechań, które spowodowały miliardowe straty i stawiają pod znakiem zapytania
przyszłość polskich stoczni - mówił Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO.
Zarzuty te odpierał PiS. - Postawienie Wojciecha Jasińskiego przed TS nie ma żadnego uzasadnienia - oceniła wiceszefowa PiS
Aleksandra Natalli-Świat.
Posłowie PiS uważają, że to Aleksander Grad zasłużył na wniosek o wotum nieufności za swoje zaniechania w sprawie stoczni. Zapowiedzieli jednak, że wstrzymują się z decyzją w
sprawie wniosku do czasu decyzji KE na temat stoczni. - Nie robimy tego, ponieważ to znacznie osłabiłoby pozycję negocjacyjną Polski i w ostatnich dniach mogłoby osłabić nasze możliwości wynegocjowania
dobrego rozwiązania dla Polski w rozmowach z KE - powiedział Dawid Jackiewicz z PiS.
Zgodnie z konstytucją decyzję o postawieniu przed Trybunałem Stanu członka rządu, Sejm podejmuje większością 3/5
głosów, czyli co najmniej 276. Oznacza to, że do przyjęcia tego wniosku PO potrzebne będą głosy posłów SLD i PSL. Szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak zapowiedział, że zarekomenduje swojemu klubowi jego
poparcie. Wniosek prawdopodobnie poprze też koalicyjny klub PSL, ale przed podjęciem decyzji ludowcy chcą się zapoznać z jego uzasadnieniem.