W działaniach zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA brak jest znamion przekroczenia uprawnień lub
niedopełnienia obowiązków wobec firmy. Zdaniem sądu, było wprost przeciwnie -wszystkie te działania podejmowane były w jej interesie. To jedno z głównych stwierdzeń gotowego już szczegółowego, ponad 300-
stronicowego uzasadnienia wyroku w tej sprawie. Miażdżącego dla prokuratury.
W kwietniu tego roku, po 3,5-letnim procesie, zakończyła się w szczecińskim Sądzie Okręgowym jedna z najciekawszych i
najważniejszych spraw karnych gospodarczych ostatnich lat na Pomorzu Zachodnim. Chodzi o proces członków zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA Poznańska Prokuratura Apelacyjna oskarżyła ich, że w
latach 1999-2001 przekroczyli swoje uprawnienia oraz nie dopełnili obowiązków i w ten sposób narazili spółkę na szkody w wysokości ponad 63 mln zł. Dowodem na to miało być sześć, podejrzanych zdaniem
oskarżycieli, transakcji dokonanych przez zarząd holdingu razem z Grupą Przemysłową. W skład zarządu tej spółki wchodziło kilku członków ścisłego kierownictwa Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA A to
miało świadczyć o tym, że prezesi podejmowali działania zmierzające do osiągnięcia przez GP zysku kosztem holdingu, np. spłacania zobowiązań grupy środkami finansowymi Stoczni Szczecińskiej. Oskarżeni
jednak przez cały proces dowodzili, że GP była częścią holdingu.
W ciągu 3,5-letniego procesu odbyły się 94 rozprawy i przesłuchano ponad 100 świadków (w tym jednego byłego premiera oraz kilku
byłych ministrów). Akta sprawy liczyły ponad 300 tomów - każdy składał się z 200 kart.
W kwietniu szczeciński sąd uniewinnił Krzysztofa Piotrowskiego, Ryszarda Kwidzińskiego, Grzegorza Huszcza,
Zbigniewa Gąsiora, Andrzeja Żarno-cha, Arkadiusza Goja i Marka Tałasie-wicza od zarzucanych im czynów.
Ponad 300 stron
Teraz, po pięciu miesiącach od ogłoszenia wyroku, jest już gotowe
jego szczegółowe uzasadnienie. Liczy ponad 300 stron.
Według sądu, w ciągu całego po-stępowania praktycznie nie wskazano jakiego rodzaju konkretne uprawnienia zostały przez oskarżonych przekroczone
oraz jakich obowiązków nie dopełniono. Bo wszystkie podejmowane przez nich działania były w pełni uzasadnione i podjęte zgodnie z prawem.
- W praktyce obrotu gospodarczego niemal nie występują sytuacje
proste i jednoznaczne. Jedna decyzja gospodarcza musi być analizowana w kontekście często nierozerwalnych elementów, takich jak naganność wyboru, rzeczywiste i potencjalne szkody, przyjęte ryzyko -
stwierdził sędzia Paweł Wojtysiak w uzasadnieniu wyroku.
W tym kontekście oceniać należy konkretne transakcje będące przedmiotem oskarżenia. Tak naprawdę, według sądu, miały one na celu spłatę
zobowiązań powstałych na skutek decyzji banków, którym to zobowiązaniom oskarżeni próbowali zapobiec. Kolejne działania zarządu miały na celu realizację założeń rozwoju polskiego przemysłu okrętowego
przyjętych przez rząd w 1995 roku. A działaniom oskarżonych nie towarzyszyła zapowiadana w tym dokumencie pomoc państwa.
Według opinii sądu, istnieje uzasadniona wątpliwość, czy szkoda w ogóle
powstała. Została ona wskazana przez biegłych oraz w sprawozdaniu z przebiegu kontroli UKS jako różnica między cenami nabycia przez Grupę Przemysłową a sprzedaży przez tę spółkę. Nie został przy tym
uwzględniony fakt, że różnica ta wynikała bądź to z opinii rzeczoznawców majątkowych, bądź z ustalenia cen transferowych czy transakcyjnych i to dopuszczalnych przez prawo. W żadnym wypadku wysokość tych
cen nie została zakwestionowana przez organy finansowe. Szkodę wykorzystano na spłatę zobowiązań, których powstanie zostało wymuszone na oskarżonych realną groźbą powstania strat Głównie właśnie w stoczni
i spłata których była korzystna dla całego zgrupowania spółek. Za spowodowanie szkody uznano także zaciągnięcie kredytu, w wyniku którego podwyższono kapitał Porty Eko Cynk, co umożliwiło rozwój tej
spółki.
Sprawa dużego holdingu
W uzasadnieniu wyroku przedstawiono także kulisy budowy tzw. dużego holdingu, którego Stocznia Szczecińska miała być liderem. A zwłaszcza roli w tym
procesie byłego ministra gospodarki w rządzie SLD Wiesława Kaczmarka. Zdaniem sądu, nie można dać wiary jego zeznaniom. Kaczmarek zaprzeczał, aby ze strony rządu podejmowane były jakiekolwiek działania
zmierzające do sprzedaży posiadanych i kontrolowanych przez Skarb Państwa akcji Stoczni Szczecińskiej obcemu inwestorowi bez wiedzy zarządu firmy Założeniem budowy dużego holdingu było bowiem przekazanie
m.in. akcji Stoczni Gdynia do Stoczni Szczecińskiej. Konsolidacja miała się odbywać właśnie wokół niej i ona miała być jej liderem. Tymczasem Kaczmarek nie krył swojego negatywnego stanowiska wobec budowy
dużego holdingu z udziałem Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Nazywał nawet włączenie do holdingu Stocz-ni Gdynia wrogim przejęciem. Nie przypominał sobie nawet, aby rząd akceptował budowę dużego
holdingu w oparciu o Stocznię Szczecińską z udziałem Stoczni Gdynia.
Zdaniem sądu, przeprowadzone postępowanie w żaden sposób nie wykazało istnienia u oskarżonych zamiaru wykupu stoczni, czemu
przeczą przede wszystkim okoliczności nabycia jej akcji przez Grupę Przemysłową - jedyny podmiot mogący je zakupić.
W działaniach zarządu SSPH SA brak jest znamion przekroczenia uprawnień lub
niedopełnienia obowiązków wobec stoczni. Zdaniem sądu, było wprost przeciwnie - wszystkie te działania podejmowane były w jej interesie.