Klub poselski PO ma dziś zdecydować, czy będzie wnioskował o postawienie przed Trybunałem Stanu byłego premiera
Jarosława Kaczyńskiego i byłego ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego za zaniedbania przy prywatyzacji polskich stoczni. Oliwy do ognia dolali wczoraj związkowcy, którzy podejrzewają rząd o prowadzenie
przygotowań do upadłości stoczni.
Stocznie stały się wczoraj przedmiotem gorącego politycznego sporu. Był on wstępem do zaplanowanego na dziś wystąpienia w Sejmie ministra skarbu Aleksandra Grada,
który ma przedstawić tzw. białą i czarną księgę restrukturyzacji i prywatyzacji stoczni w Szczecinie, Gdyni i Gdańsku w okresie ostatnich czterech lat.
- W tych dokumentach jest bardzo wiele
informacji wskazujących na zaniedbania osób pełniących najważniejsze funkcje publiczne w naszym państwie - i premiera, i ministra skarbu, i ministrów gospodarki, ale ostateczna decyzja dopiero zapadnie po
głębokiej analizie tego materiału i po jutrzejszej sejmowej debacie - powiedział Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO.
Zdaniem premiera Donalda Tuska, skandaliczne zaniechania dotyczące polskich
stoczni mają swoją długoletnią historię. - Jest bardzo dużo ludzi, którzy powinni ponieść karną odpowiedzialność za to, co zrobili z polskimi stoczniami - stwierdził Tusk.
Ewentualny wniosek o
postawienie go przed Trybunałem Stanu prezes PiS Jarosław Kaczyński określił jako "kabaret" i próbę "łamania reguł demokracji". Mówił też, że jego rząd zrobił wszystko, żeby ratować stocznie.
Wczoraj minister Grad zarzucił też swojemu poprzednikowi, że w czerwcu zeszłego roku nie rozpatrzył oferty Fortis Banku dotyczącej zakupu trzech stoczni, co nazwał jego największym grzechem
zaniechania. Jasiński odpowiedział, że to nieprawda, bo do ministerstwa nie wpłynęła wtedy oferta tego holenderskiego banku.
Sporo zamieszania narobiła też wczoraj wypowiedź Marka Lewandowskiego,
rzecznika Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego Solidarności. Powiedział on, że rząd wynajął firmę PR i kancelarię prawną, które przygotowują od strony medialnej i prawnej procedurę upadłości polskich
stoczni. Jego zdaniem, potwierdza to wcześniejsze obawy związków zawodowych, że nie ma szans na dotrzymanie wyznaczonego przez Komisję Europejską terminu prywatyzacji. Wiceprzewodniczący "Solidarności
" w Stoczni Gdynia Aleksander Kozicki stwierdził natomiast, że już pojawiły się w mediach pierwsze artykuły, które mają przygotować opinię publiczną do upadłości polskiego sektora okrętowego.
Zdecydowanie zaprzeczył temu Maciej Wewiór, rzecznik prasowy MSP. - Ministerstwo nie wynajmowało żadnej firmy PR, która miałaby się zajmować upadłością stoczni. Jesteśmy odpowiedzialnym rządem, więc
musimy jednak brać pod uwagę każdy wariant, nawet tak negatywny jak upadłość. Staramy się doprowadzić do prywatyzacji, ale nie powinniśmy udawać, że Komisja Europejska nie może wydać także negatywnej
decyzji - powiedział nam rzecznik.
Zdaniem Jacka Kantora, przewodniczącego Solidarności ’80 w Stoczni Szczecińskiej Nowej, przygotowywanie przez rząd upadłości stoczni jest mało
prawdopodobne. - Tego nie dałoby się w żaden sposób wytłumaczyć i rząd dużo by na tym stracił. Już wcześniej dotarły do mnie plotki na ten temat, ale nie natrafiłem na żadne dowody w tej sprawie. Być może
chodzi o kancelarię, którą wynajęli do konsultowania programów restrukturyzacyjnych stoczni w Brukseli. Jest jednak prawdą, że podczas spotkania z nami minister Grad mówił, że już nie jest takim optymistą
jak na początku i nie wyklucza upadłości stoczni - mówił nam związkowiec.