Upadek dwóch największych zakładów przemysłu okrętowego: Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej Nowej, oznaczałby
bankructwo, lub przynajmniej poważne kłopoty, setek przedsiębiorstw i firm, które dotąd z nimi kooperowały. Centrum Techniki Okrętowej, od blisko 40 lat, służy stoczniom jako instytucja zaplecza
badawczo-rozwojowego i od niedawna (od 2002 r.) podniesione zostało do rangi jednostki naukowej. Dzięki temu, może ubiegać się o środki z budżetu na finansowanie niektórych rodzajów działalności.
Kiedyś w CTO pracowało 1,5 tys. osób, a kierunki prac badawczych i projektowych wyznaczone były przez potrzeby polskich stoczni, które zlecały ośrodkowi ogromną ilość prac i zapewniały mu finansowanie.
Leszek Wilczyński, zastępca dyrektora ds. badań i rozwoju CTO, podkreśla, że stocznie są nadal bardzo ważnym kontrahentem, który pozwala zachować "suwerenność polskiej myśli technicznej" - i ten
kierunek CTO chce nadal utrzymywać, aby Polska nie musiała kupować za granicą rozwiązań niezbędnych do budowy statków.
Z kryzysu przemysłu okrętowego, w połowie lat 90., gdańska placówka wyciągnęła
właściwe wnioski na przyszłość. Wówczas stało się jasne, że praca prawie wyłącznie dla stoczni nie gwarantuje trwałej podstawy
egzystencji. Dlatego, swoje zainteresowanie CTO skierowało ku szeroko
pojętej gospodarce morskiej i przemysłom lądowym, w których także znajdują zastosowania rozwiązania i wyniki prac badawczo-rozwojowych, pozwalając również na eksport wiedzy i zaawansowanych technologii.
Dziś, z wielu komórek organizacyjnych pozostały 2 zasadnicze zakłady: projektowo-technologiczny i badawczo-rozwojowy. Pierwszy zajmuje się projektowaniem statków lub jego elementów, natomiast
drugi - dość zróżnicowaną działalnością w swoich ośrodkach: hydromechaniką okrętu, mechaniką konstrukcji oraz materiałoznawstwem, korozją i ochroną środowiska. Z jednej strony, są to analizy numeryczne i
badania eksperymentalne, a z drugiej - techniki informacyjne i wspomaganie projektowania metodami komputerowymi.
CTO, oprócz tego, że jest jednostką naukową, od 4 lat jest przede wszystkim
jednoosobową spółką Skarbu Państwa, którą obowiązują przepisy kodeksu handlowego. Dlatego, oprócz prowadzenia badań stosowanych
i prac rozwojowych, musi zabiegać również o takie zlecenia, które pozwolą
instytucji zarabiać na siebie. Te pierwsze, nie są aż tak atrakcyjnym towarem, który dobrze się sprzedaje. Wprawdzie prace o charakterze badawczym są długotrwałe, żmudne i kosztowne, ale są one tym
pierwszym koniecznym wydatkiem, jaki ponieść musi np. stocznia czy armator, chcący zbudować nowy statek. Badane są przecież prototypy i elementy o charakterze innowacyjnym, natomiast przy seryjnej
produkcji, na ogół wszystkie problemy techniczne są już rozwiązane. Centrum, nauczone przeszłością, postarało się więc o znaczną dywersyfikację swoich źródeł finansowania, nie zrywając jednak z przemysłem
okrętowym.
- Są to np. zlecenia od klientów z przemysłu, w znacznej części zagranicznych, ale także prace finansowane ze środków publicznych, czyli budżetowych, jak projekty badawcze czy badawczo-
rozwojowe, lub też celowe, które realizujemy wspólnie z partnerami przemysłowymi. Są to również projekty europejskie, które realizujemy w różnych programach. Trzeba dokładać do nich część środków, ale są
bardzo korzystne marketingowo, bo uzyskujemy wiedzę, na temat tego, co robią inni. W tych projektach biorą udział także: stocznie, armatorzy czy producenci wyposażenia. Jest wówczas dobra okazja, by
rozpocząć z nimi współpracę na bazie kontraktów komercyjnych - wskazuje L. Wilczyński.
Przyznaje, że wiele zleceń z przemysłu jest bardzo ciekawych z punktu widzenia technicznego. Są to jednak
problemy dość wąskie, jednostkowe, które nie służą rozwojowi metodyki, własnego warsztatu pracy i możliwości badawczych. Do tego natomiast, doskonale nadają się projekty budżetowe, granty celowe czy też
projekty europejskie, które pozwalają głębiej poznać problem, choć nie mają natychmiastowego zastosowania.
- Zwracamy uwagę na to, czego rynek oczekuje od nas, jakie problemy trzeba rozwiązać przy
budowie statków i jakimi metodami. Czy chodzi o komfort, by np. na dużym jachcie nie dzwoniły kieliszki, gdy rozwija on 30 w, czy też by spaliny nie wchodziły do kuchni, albo żeby na wielkim statku wał
nie drgał. To są zupełnie różne problemy, które rozwiązujemy, doskonaląc swój warsztat pracy, a potem oferując swe usługi klientom - podkreśla dyrektor Wilczyński.
Ta praktyka to nadal, w znacznej
części, polski przemysł okrętowy. Sporo nowych i interesujących jednostek buduje Grupa "Remontowa" - i dla niej CTO rozwiązuje wiele problemów technicznych, jakie powstają przy realizacji
prototypowych statków. Ale i zakres prac badawczych zmienia się na rzecz prac użytecznych dla konkretnego klienta. Niemniej, stąd nadal napływać będą zlecenia, tak jak nadal będą budowane statki.
Istotny jest również udział CTO w międzynarodowych programach badawczych. Na początku obecnej dekady, gdy Polska była krajem stowarzyszonym z Unią Europejską, gdańska placówka uczestniczyła w V
Programie Ramowym, wkładając wiele wysiłku we własną promocję, by pokazać, co potrafi zrobić i wnieść nowego do danego projektu. Wówczas CTO uzyskało dostęp do ok. 10 projektów, za co zresztą otrzymało
nagrodę "Kryształowej Brukselki" w kategorii jednostek badawczo-rozwojowych. Od ub.r. w Unii obowiązuje VII Program Ramowy i w br. zamknięto właśnie drugi nabór na wnioski projektowe w obszarze
tematycznym: transport. Tam gdańskie Centrum bierze udział w kilku projektach, a wszystkie one dotyczą badań stosowanych w przemyśle, których efekty i przydatność ocenią przedstawiciele przemysłu.
Uczestnicy projektów to nie tylko firmy z branży stoczniowej, ale także reprezentujące transport: lotniczy, drogowy, kolejowy, wodny - śródlądowy oraz morski. Zakres problematyki jest więc ogromny, bo
dotyczy zarówno bezpieczeństwa, jak też hałasu na statku, czy eksploatacji portów. Jeden z projektów, w jakich CTO bierze udział, nosi tytuł: "Nowe pędniki okrętowe", w którym brane są pod uwagę np.
koncepcje nowych i nieco egzotycznych dziś dla nas rodzajów napędu.
Gdańska placówka, postrzegana jako lider wśród podobnych jednostek ze wszystkich nowych krajów unijnych, bierze też udział w
innych projektach badawczych, dysponujących znacznie większymi funduszami. Jeden z nich to, koordynowany przez "Solidarność" i finansowany z funduszy strukturalnych, program o charakterze społecznym
"Equal", dotyczący zatrudnienia ludzi powyżej 50 roku życia. Zupełnie nowym, otwartym programem, jest ERA Net (European Research Area), służący realizacji projektów badawczych, finansowanych przez
kraje członkowskie.