Nie ustają skargi Czytelników "Kuriera" na wodolot kursujący na trasie Szczecin - Świnoujście. Maszyna regularnie
ulega awariom. W ciągu kilku najbliższych dni w ogóle nie wyruszy w rejs. Żegluga Szczecińska-Wodoloty wstrzymała wszystkie loty do odwołania. Ubiegły piątek miał być dla naszej Czytelniczki bardzo miłym
dniem, spędzonym wraz z dwojgiem dzieci w Świnoujściu.
- Dotarliśmy tam wodolotem ze Szczecina, ale już w drogę powrotną musieliśmy się udać pociągiem. Wodolot się zepsuł, a my byliśmy zostawieni sami
sobie. Armator nawet się nie zainteresował, czy mamy jak dotrzeć do domu. Byłam zdenerwowana, bo nie miałam przy sobie wystarczającej gotówki - opowiada kobieta.
Czytelniczka pieniądze za
niewykorzystany bilet otrzymała dopiero trzy dni później. 58 zł za przejazd kolejowy do Szczecina pożyczyła od przypadkowej osoby.
Ale to nie koniec problemów osób planujących wycieczkę wodolotem.
Pan Jerzy znalazł się wśród potencjalnych klientów w minioną sobotę. Na nabrzeżu razem z innymi oczekiwał na rejs. Nikt ich nie poinformował, że wodolot w ogóle nie wyruszy w drogę.
- Dopiero, gdy
zapytaliśmy, co się dzieje, usłyszeliśmy, że wodolot ma awarię. Zlekceważono nas, każąc niepotrzebnie czekać - nie ukrywa rozgoryczenia p. Jerzy.
Wodolot nie kursuje od piątku po południu. Podczas
rejsu uszkodzony został wał śrubowy. Armator uspokaja, że nie jest to skomplikowana usterka. W ciągu kilku dni powinna być usunięta. Potrzebny element trzeba sprowadzić z zagranicy.
- Większość osób,
którym nie udaje się popłynąć wodolotem, od razu otrzymuje pieniądze za niewykorzystany bilet - mówi Zbigniew Bednarski z Żeglugi Szczecińskiej-Wodoloty. - Mogę przeprosić tych, którzy odzyskali gotówkę z
poślizgiem. Najwyraźniej w kasie nie było wystarczająco wiele pieniędzy. Nie mamy na to wpływu. Bilety sprzedaje Adler-Schiffe.
Według Z. Bednarskiego, przewoźnik nie ma obowiązku organizacji
transportu swoim klientom, którzy wiedzą - bo taka informacja jest na bilecie - że rejs może być odwołany.
- To nie jest środek transportu, a atrakcja turystyczna - podkreśla Z. Bednarski. - I choć nie
mamy takiego obowiązku, na przykład w miniony piątek grupie kolonistów zapewniliśmy dojazd busami do ich domów.