800 firm, w których pracuje ok. 100 tysięcy osób, może wpaść w kłopoty, jeśli zbankrutują stocznie
- donosi "Gazeta Prawna".
Według dziennika, problem stoczni to nie tylko kłopot polskich firm, ale także jej importerów. Na przykład w gdyńskiej stoczni dostawy z importu stanowią ok. 4047 proc.
kosztów zaopatrzenia, podobnie jest w Szczecinie.
Upadłość stoczni mogłaby np. poważnie zaszkodzić zakładom H. Cegielskiego w Poznaniu, które są dostawcą silników dla statków. W tym roku fabryka chce
ich sprzedać 27, z czego 14 polskim stoczniom. Obawy mogą mieć Bydgoskie Zakłady Famor (produkują m.in. sprzęt nawigacyjny i sygnalizacyjny - PAP), których 60 proc. przychodów to zamówienia stoczni.