Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Kolebka dla palących

Nie, 2008-07-15

W Stoczni Gdańskiej reaktywowany został Komitet Obrony Stoczni. To struktura pozioma w stoczniowej "Solidarności", do której przynależność jest tajna. KOS jest głównym organizatorem manifestacji i palenia opon na ulicach Gdańska i Warszawy. Wice-przewodniczący stoczniowej "Solidarności" Karol Guzikiewicz, który nie ukrywa swojej działalności w KOS, już zapowiedział, że "lato będzie gorące, a co tydzień jakaś zadyma". Palili za Kaczora Z powodu narastającego zadłużenia i niewypłacalności w sierpniu 1996 r. Sąd Rejonowy w Gdańsku ogłosił upadek Stoczni Gdańskiej, historycznej kolebki "Solidarności". W 1998 r. syndyk masy upadłościowej sprzedał po-zostały majątek udziałowcom Stoczni Gdynia i na bazie całego majątku powstała Grupa Stocznia Gdynia SA. Różne były z tym perturbacje i rozmaite afery. Dość, że w kolebce nigdy tego faktu nie przyjęli do wiadomości. W nocy z 30 na 31 sierpnia 2005 r. dwustu związkowców ze Stoczni Gdańskiej zebrało się pod kultową bramą nr 2, palili ogniska, robili grilla, grali na gitarach i grozili, że następnego dnia zakłócą. A zakłócać mieli 25 rocznicę podpisania porozumień obchodzoną z pompą, orkiestrami i licznymi vipami w garniturach i sutannach. Gdy noc odeszła w zapomnienie i nastał piękny dzień, z dymem poszło kilkanaście opon, a widok był przedni, bo płonąca opona dymi mocno. Zwłaszcza polana benzyną. Stoczniowcy domagali się wyłączenia ich kolebki z Grupy Stoczni Gdynia SA. Kilka dni później spotkał się z palaczami Jarosław Kaczyński i obiecał, że pomoże, jeśli oni mu pomogą. Pomożemy - odkrzyknęli wówczas zgodnym chórem palacze pod przewodnictwem Janusza Śniadka, szefa całej "S" oraz szefa "S" w stoczni Romana Gałęzewskiego. I tak "Solidarność" poparła PiS w wyborach na ul. Wiejską, a Lecha Kaczyńskiego w wyborach do Pałacu Prezydenckiego. A nawet pozwoliła jednemu z Kaczyńskich postać w obrębie mitycznej bramy i zawołać do przeciwników politycznych, że stoją tam, gdzie stało ZOMO. Trzeba przyznać, że Kaczor słowa dotrzymał. Zgodnie z dewizą "chcecie to macie", niezależnie od tego, czy ma to ekonomiczny sens, czy też ekonomicznego sensu nie ma. Palili za Jaworskiego Już w marcu 2006 r. do rad nadzorczych w Stoczni Gdynia i w Stoczni Gdańsk zostali wprowadzeni ludzie Prawa i Sprawiedliwości oraz związkowcy z "S". Roman Gałęzewski, szef "S" w Stoczni Gdańskiej, został nawet przewodniczącym rady nadzorczej tej stoczni. To sytuacja dość kuriozalna, ale co tam. Niech się "S" sama rządzi. Rada nadzorcza z Gałęzewskim na czele na prezesa Stoczni Gdańsk powołała Andrzeja Jaworskiego, byłego asystenta Jacka Kurskiego i współpracownika Lecha Kaczyńskiego. Jaworski z wykształcenia etnolog na przemyśle stoczniowym znał się, jak kura na pieprzu. Miał wykonać wolę polityczną. I wykonał. Przy udziale skarbu państwa, wybranych rad nadzorczych i zarządów w sierpniu 2006 roku obie stocznie zostały rozdzielone. Prezes Jaworski w symbolicznym geście wlazł na drabinę i zaczął znad bramy odcinać część nazwy spółki zawierającą słowo "Gdynia". Tak kolebka została na powrót Stocznią Gdańską SA. Rządy Jaworskiego w Stoczni do-prowadziły do skutków opłakanych. Zakontraktowany statek dla armatora niemieckiego został zbudowany ze stratą szacowaną dzisiaj na 40 mln zł. Sprawą interesowała się nawet ABW. Jaworski bardzo szybko ogłosił wówczas, że znalazł się chętny na kupno stoczni - ISD Polska, spółka Związku Przemysłowego Donbasu z Ukrainy. Gdy jesienią 2007 r. po przegranych przez PiS wyborach Platforma Obywatelska zapowiedziała odwołanie Jaworskiego i chęć przyjrzenia się zapowiadanemu kontraktowi z Donbasem, "S" znowu zaczęła palić opony. W obronie Jaworskiego i aby jak najszybciej sprzedać stocznię Ukraińcom. W październiku 2007 r. był dym na ulicach, a już w listopadzie ukraińska ISD Polska objęła większość akcji zakładu. Politycy PO zachowali się wobec stoczniowców z kolebki podobnie jak Kaczyński i w myśl pisowskiej zasady "chcecie to macie". Palili przeciwko Donbasowi Teraz rząd ma kłopot. Po pierwsze, ma na głowie ledwie zipiącą Stocznię Gdynia, która zaraz może się wywrócić na dobre. Po drugie, ma na głowie Komisję Europejską, która chce sprywatyzowania polskiego przemysłu stoczniowego i ograniczenia przez niego produkcji, albo zwrotu pomocy publicznej. Pomoc jest obliczana na 700 mln zeta, czego stocznie zapłacić nie są w stanie. Komisja UE dostała plan restrukturyzacji, który zakłada, że Stocznię Gdynia kupi także ISD Polska, czyli spółka Związku Przemysłowego Donbasu z Ukrainy. Kupi Gdynię i połączy z Gdańską. Powstanie znowu jedna stocznia. ISD ogłosiła to wszystko w wydawanej gazetce "Kurier Stoczni Gdańskiej". I to właśnie wzburzyło krew stoczniowców. To tyle się napalili, aby wrócić do punktu wyjścia? Faktycznie można się wkurzyć. Nieważna jest ekonomika, ale to, aby kolebka był jedna, cała, nasza. W czerwcu 2008 r. znowu zapłonęły opony. Tym razem na ulicach Warszawy. Przeciwko pomysłom rządu i spółki z Donbasu. Karol Guzikiewicz zapowiada ko-lejne wypalanie opon. Mam dla niego pomysł, na dobre miejsce, gdzie mógłby i powinien to robić. Na terenie Stoczni Gdańskiej jest budynek związkowy. Na pięterku jest pokój Romana Gałęzewskiego, a zaraz obok pokój Karola Guzikiewicza. Na parterze, pod nimi swój pokoik ma Andrzej Jaworski, pełnomocnik obecnego zarządu stoczni ds. restrukturyzacji. O, tam należałoby coś zapalić. Chcieliście Stoczni, no to ją macie. Skumbrie w tomacie, pstrąg.
 
Waldemar Kuchanny
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl