Poziom Odry jest tak niski, że na jej odcinku od Słubic do Cedyni żegluga towarowa praktycznie stanęła. Rzeczni
przewoźnicy przyzwyczaili się już, że z powodu braku odpowiednich inwestycji często nie sposób korzystać z tego odcinka rzeki.
W miarę dobre dla żeglugi warunki panują na odcinku rzeki od Szczecina
do Ognicy. Dalej w górę rzeki żegluga jest już praktycznie niemożliwa. Najgorzej sytuacja wygląda na odcinku od okolic Bielinka, Cedyni do Słubic (od 667 km do 586 km rzeki). Według danych Regionalnego
Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie, tzw. głębokość tranzytowa wynosi tam tylko od 104 do 123 cm. Prognozy mówią, że można spodziewać się dalszego obniżenia poziomu rzeki.
- Nasze pchacze mają 120
cm zanurzenia, a barki ładuje się na 160-180 cm - wyjaśnia Maciej Wierzchowski, dyrektor szczecińskiego Oddziału Odra-Trans. - W efekcie na tym odcinku rzeki nie da się płynąć. Zupełnie inaczej sytuacja
wygląda na uregulowanym odcinku od Wrocławia do Gliwic, gdzie nie ma takich problemów. Pływamy też kanałami z Odry Zachodniej do Berlina, a nawet krajów Beneluksu. Obecna sytuacja jest efektem tego, że na
Odrze nic się nie robi od lat. Powstają tylko programy, których się nie realizuje - zarzuca dyrektor.
Zdaniem Edwarda Hładkiego, zastępcy dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w
Szczecinie, jest szansa, że sytuacja na tym odcinku będzie się poprawiać, ale na przestrzeni wielu lat.
- Wkrótce podpiszemy umowę z Niemcami w tej sprawie. Wykorzystane do tego będą środki unijne z
Sektorowego Programu Operacyjnego, a realizacja programu jest zaplanowana na 25 lat. Po jego zakończeniu od Szczecina do ujścia Warty rzeka ma mieć głębokość tranzytową co najmniej 1,8 metra, a powyżej
1,2 metra. Nie chodzi tu tylko o żeglugę, ale także lodołamanie, gdyż musimy zapewnić lodołamaczom dostęp do rzeki. Trzeba jednak pamiętać, że cała dolna Odra jest objęta Programem Natura 2000, który
wyklucza jakieś znaczące inwestycje.