Problemy szczecińskiej stoczni dotykają nie tylko aktualnych jej pracowników. Również ci, którzy zakończyli pracę
kilka lat temu, boleśnie odczuwają skutki upadku holdingu. Syndyk masy upadłościowej dawnej firmy każe dziś płacić za każdy dokument potrzebny do ZUS-u czy za świadectwo pracy. Nawet tym, którzy starają
się o renty inwalidzkie.
Pan Paweł pracował w Stoczni Szczecińskiej SA siedem lat na stanowisku spawacza. Kilka lat temu miał wypadek w pracy i przeszedł na rentę. Dziś stara się o dodatek na
rehabilitację, jednak ZUS żąda od niego jeszcze raz zaświadczenia o zatrudnieniu i wynagrodzeniu (tzw. druk Rp-7). To jest podstawa do ustalenia wszystkich okresów składkowych i nieskładkowych. Problem w
tym, że księgowość holdingu nie działa od ponad trzech lat.
- Syndyk, który przejął wszystkie sprawy firmy, zażądał, abym zapłacił za wydanie Rp-7 - twierdzi zdenerwowany mężczyzna. - Wydałem ponad 150
zł za dokument, którego wystawienie trwa kilka minut, bo przecież wszystkie dane są dostępne w komputerze. Nie rozumiem, za co każą tyle płacić, przecież byłem pracownikiem firmy. To w stoczni miałem
wypadek, a dokumenty potrzebne są mi do renty inwalidzkiej. 150 zł to dla mnie duża suma.
Pieniądze, jak się dowiedzieliśmy, trafiają jednak nie do syndyka, tylko do firmy Euro Akta, która jest
centralną składnicą akt byłej stoczni. Stawki żądane przez firmę są ustalone rozporządzeniem Ministra Kultury z 2005 roku.
- Maksymalna opłata za wydanie dokumentów to 200 zł - informuje przedstawiciel
firmy. - Ksero każdej strony akt to 8 zł, a wystawienie świadectwa pracy to koszt 17 zł.
Według firmy, podobne stawki obowiązują we wszystkich składnicach akt w całym kraju.