Ile jest dorszy w Bałtyku i jaka jest ich kondycja? Ostatnia rekomendacja Bałtyckiej Regionalnej Rady Doradczej (BS RAC)
dotycząca wschodniego Bałtyku, pokazuje, że oceny tego co dzieje się w naszym morzu są rozbieżne.
Co roku bowiem międzynarodowi naukowcy i ekolodzy apelują do Brukseli o obcinanie kwot połowowych.
Mówią o zagrożeniach czyhających na dorsza: zbyt małych i rzadkich wlewach świeżej wody z Morza Północnego, powiększających się martwych strefach, które pogarszają rozród, czy żebropławach pożerających
ikrę. Alarmują też o niezgłaszanych przez armatorów zaciągach, o które oskarżają głównie Polaków.
Tymczasem rybacy upierają się, że ryby jest pod dostatkiem. Z kolei dziennikarze informują o zbyt
małych dorszach, które można spotkać na bazarach.
Limity zmniejszano a rybacy psioczyli i mówili o groźbie bankructwa.
Tymczasem BS RAC, w której większość stanowią przedstawiciele sektora
rybołówstwa, orzekła, że w 2009 r. we wschodniej części Bałtyku dorszy można odłowić o 15 procent więcej. Zwiększyła się bowiem liczba tych ryb.
Ta zaskakująca ocena uzmysławia, że albo zwyciężyły
interesy armatorów, albo morze jest skomplikowanym i nieobliczalnym ekosystemem, który jeszcze nie raz zaskoczy.
Może więc nadszedł wreszcie czas na rzetelne badania biologiczne
Bałtyku.