Dwa dodatkowe tygodnie na przygotowanie programu restrukturyzacyjnego Stoczni Szczecińskiej Nowej po piątkowych
rozmowach z ministrem skarbu dała Polsce Komisja Europejska. Ostrzegła jednak, że jeśli nie spełnią one jej oczekiwań, nakażę stoczniom oddać udzieloną im pomoc publiczną.
W piątek w Brukseli minister
skarbu Aleksander Grad na temat prywatyzacji stoczni rozmawiał z unijną komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.
- Rozmowy były trudne, ale przyniosły efekt - mówił Maciej Wewiór, rzecznik prasowy
Ministerstwa Skarbu Państwa. - Komisja Europejska do 26 czerwca dała nam czas na przedstawienie planów restrukturyzacji stoczni. Przy naszej pomocy przygotują je inwestorzy zainteresowani ich
prywatyzacją. W sprawie zakupu Stoczni Szczecińskiej Nowej wpłynęło do nas sześć listów intencyjnych - wyjaśnia rzecznik.
Cytowana przez PAP komisarz Kroes ostrzegła jednak, że jeżeli przesłane przez
Polską plany nie będą w pełni zgodne z określonymi przez Komisję Europejską kryteriami, zaproponuje instytucji przyjęcie negatywnej decyzji w sprawie pomocy przyznanej stoczniom i zażądanie jej zwrotu. W
praktyce oznaczałoby to upadłość zakładów.
Związkowcy ze Stoczni Szczecińskiej Nowej mają jednak nadzieję, że uda się ją jeszcze uratować.
- Dobrze się stało, że Komisja Europejska wykazała w tej
sprawie elastyczność i zgodziła się jeszcze poczekać do 26 czerwca - ocenia Krzysztof Fidura, wiceprzewodniczący "Solidarności" w Stoczni Szczecińskiej Nowej. - Wiadomo już, że nie wyda negatywnej
decyzji w połowie czerwca, jak to było zapowiadane. Z drugiej strony nie wiemy co przygotuje i przedstawi jej nasz rząd. Czekamy na konkretne informacje od niego i dopiero po ich otrzymaniu podejmiemy
decyzję w sprawie protestu, który zaplanowaliśmy na 20 czerwca w Brukseli - zapowiada związkowiec.