Już jutro ma ukazać się rozporządzenie, które od 16 czerwca wprowadzi całkowity zakaz połowów dorsza obejmujący także
łodzie do 12 metrów długości. Będzie obowiązywać do 30 września. Rybacy oceniają jednak, że tegoroczny limit został już wykorzystany, więc będą musieli o nich zapomnieć do końca roku.
- Rozporządzenie
w sprawie całkowitego zakazu połowu dorszy powinno zostać opublikowane 13 czerwca. Obowiązuje tu trzy dni vacatio legis, więc w życie weszłoby od 16 czerwca - usłyszeliśmy wczoraj w Biurze Prasowym
Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Będzie to kolejne ograniczenie po wprowadzonym 22 maja zakazie połowów dorszy dla większych jednostek. Tym razem obejmie ono też łodzie do 12 m długości. Z
szacunków ministerstwa wynika, że rybacy odłowili zdecydowaną większość z przyznanego Polsce limitu, który faktycznie na ten rok wynosi 11,7 tys. ton. (800 ton musimy oddać za zeszłoroczne przełowienie).
Dokładne obliczenia resort ma mieć pod koniec września i wtedy też zdecyduje, czy całkowity zakaz połowów dorszy zostanie przedłużony do końca roku.
Projekt najnowszego rozporządzenia negatywnie
zaopiniowało m.in. Zrzeszenia Armatorów Rybackich w Kołobrzegu.
- Uważamy, że nasze ministerstwo nie ma rozeznania w tym, co się dzieje w rybołówstwie - ocenia sekretarz tej organizacji Marek Gzel. - W
ciągu miesiąca wydało trzy rozporządzenia dotyczące zakazu połowów, zamiast wydać jedno, które stwierdzałoby, że Polska wykonała już swoją kwotę dorsza. Tak właśnie wygląda sytuacja według naszego
rozeznania. Ministerstwo nie wie jednak, kto ile złapał. Jest spora grupa rybaków, którzy w ogóle nie wypływali na dorsza, ale są też tacy, którzy przekroczyli limit. Wyłowienie całej kwoty oznacza, że
nie będzie połowów dorszy do końca roku.
Przy okazji wprowadzenia pierwszego zakazu dla większych jednostek mowa była, że podobnie jak za ograniczenia w 2007 r., także i za tegoroczną przerwę w
połowach rybacy otrzymają rekompensaty. Rybacy uważają jednak, że tym razem nie mają co liczyć na pieniądze. - W projekcie tego rozporządzenia napisano, że wprowadzenie zakazu nie będzie miało żadnych
skutków finansowych dla budżetu. Z góry jest więc założenie, że armatorom rybackim nie będzie się płacić. W przyszłym roku przy prawdopodobnym 15-proc. wzroście kwoty połowowej dorsza musimy oddać 2400
ton za przełowienie w 2007 r. W praktyce więc ta kwota dla naszych rybaków jeszcze się zmniejszy - przewiduje Marek Gzel.