Mieszkańcy regionu jednym tchem potrafią wymienić najważniejsze firmy armatorskie Pomorza Zachodniego - PŻM, Unity Line,
Euroafrikę czy PŻB. Niewielu jednak wie, że do tego grona powoli dołącza istniejąca od pięciu lat kompania Unibaltic. Spółka specjalizuje się w przewozie chemikaliów.
Udziałowcami Unibaltiku są
dwaj młodzi szczecinianie, absolwenci Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie - Arkadiusz Wójcik (prezes) i Czesław Kowalak (wiceprezes). Obaj zaczynali od wynajmu zbiornikowca do przewozów ładunków
chemicznych od duńskiego armatora. Dziś posiadają cztery chemikaliowce i jeden masowiec.
Początki jednak wcale łatwe nie były, a obaj udziałowcy ryzykowali nawet własnymi majątkami. Potem krótko
pływali jako marynarze i oficerowie.
Po przejściu do stoczniowej spółki Porta Żegluga (eksploatacja niewielkich zbiornikowców) Wójcik zajął się tworzeniem logistyki tej firmy. Po roku dołączył Kowalak.
Ale w efekcie upadku stoczniowego holdingu musieli szukać pracy, zwłaszcza że mieli rodziny. Postanowili wziąć sprawy we własne ręce. Co prawda ryzyko było wielkie, ale - jak mówi Wójcik - zdobyli już
praktykę i kontakty z armatorami dzierżawiącymi statki oraz z właścicielami ładunków.
Pierwsze zbiornikowce wynajęli od duńskiej firmy OW Bunker - bez załogi i obsługi technicznej. Mogli ruszyć
praktycznie bez wielkich pieniędzy, bo, jak mówią, za taki czarter nie płaci się z góry. Kooperowali z Duńczykami, którzy zaopatrują frachtowce w paliwo.
Były i kłopoty, gdy trzeba było zrobić pierwszy
remont klasowy chemikaliowca, aby uzyskać papiery dopuszczające do żeglugi. Banki im nie ufały, więc musieli poręczyć własnymi wekslami. Potem jednak stawki za przewozy zaczęły iść w górę. Dzisiaj ich
koledzy żeglugowcy mówią, że wstrzelili się w rynek.
Potem było już tylko lepiej. W końcu 2003 roku kupili pierwszy własny statek od OW Bunker - "Amonith". Już wtedy zaczęli mieć coraz więcej
klientów. Weszli bowiem w niszę, w którą... nietrudno było wejść - rynek nawozów sztucznych. Od samego początku współpracowali z Zakładami Azotowymi w Puławach.
Kupowali kolejne chemikaliowce -
"Azuryth", na który bank już chętniej pożyczył. Odkupili też dwa statki dotąd dzierżawione. Dziś mają pięć niewielkich chemikaliowców i jeden masowiec. Flota szczecińskiej firmy żeglugowej to cztery
chemikaliowce - "Amonith", "Azuryth", "Amaranth", "Ametysth" oraz masowiec "Thurkus". Łącznie prawie 22 tys. dwt nośności. Akurat. Statki pływają głównie po morzach Bałtyckim i
Północnym. Ale jeśli trzeba, zapuszczają się również na Morze Śródziemne.
Unibaltic zapowiada dalszy rozwój, czyli zakup jednego statku rocznie. Obecnie w jego flocie pływa 120 osób. Właściciele
chcą pozostać w niszy jednostek mniejszych, do 7-8 tysięcy dwt, czyli tzw. coasterów.
15 maja br. niewielka jeszcze kompania świętowała na "Ładodze" swoje pięciolecie. Pracowników, gości - w tym
kontrahentów armatora m.in. z Polski, Łotwy, Niemiec czy Danii - powitali... piraci.
Co po radosnym świętowaniu? Obaj udziałowcy Unibaltiku zapowiadają dalszy rozwój spółki
armatorskiej.