Kilka dni temu poseł PO Arkadiusz Litwiński wyjaśniał menedżerom branży morskiej regionu, co miał na myśli
wicepremier Waldemar Pawlak, mówiąc, że potrzeba dyskusji na temat gazoportu i gazociągu ze Skandynawii.
Ta wypowiedz - przypomnijmy - wywołała zaniepokojenie. Tym większe, że przecież rząd wyda
wkrótce pierwsze pieniądze za wykonanie projektu falochronu dla gazoportu i samego terminalu skroplonego gazu ziemnego.
- Nie widzą w tej chwili żadnego zagrożenia dla gazoportu - stwierdził Arkadiusz
Litwiński (PO) podczas spotkania z cyklu "Poznajmy się" zorganizowanego przez Krajową Izbę Gospodarki Morskiej Oddział Szczecin. - Jest jedna kwestia, która jednak nie jest zagrożeniem.
Tą
"kwestią", jak się wkrótce okazało, jest sposób przedstawiania zabiegów Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa w celu pozyskania importu skroplonego gazu dla przyszłego gazoportu. Niektórzy
politycy od czasu do czasu informowali, że polski inwestor ma mieć problemy ze zdobyciem dostawcy gazu.
Jednak ostatnio prasa gospodarcza informuje, że PGNiG prowadzi rozmowy z katarskimi firmami
Quatar Gas i Quatar Petroleum International. "The Wall Street Journal Polska" donosi, że katarski kierunek jest tylko jedną z trzech opcji dostaw LNG. Trwają także rozmowy z firmami Sonatrach
(Algieria) i Gas de France (tu podobno zostały zawieszone).
Katarczycy mają proponować najkorzystniejszą ofertę; pozostali chcą współudziału w terminalu oraz zarabiać na handlu gazem w Polsce.
Firmy z Kataru liczą natomiast na razie jedynie na zyski z boomu związanego z Euro 2012, m.in. z inwestycji w sieć hosteli. Gaz z tego arabskiego kraju miałby płynąć od 2012 r. w wystarczającej ilości 2,4
mld rocznie. Ostatnio poinformowano także, iż w grę mógłby też wchodzić gaz z Iranu. Polacy złożyli tam ofertę dla Iranian Offshore Oil Company dotyczącą produkcji LNG. Mielibyśmy zainwestować tam 1 mld
USD w projekty naftowe i gazowe.
Te przecieki zdają się zadawać kłam, że w negocjacjach panuje marazm i Polska nie ma szans na zdobycie źródła dostaw LNG. Dodajmy, że dodatkowy niepokój wzbudziła
wypowiedź wicepremiera Pawlaka o potrzebie ponownego przedyskutowania projektu gazoportu. Tu jednak uspokajał menedżerów Pomorza Zachodniego poseł Litwiński, powołując się na rozmowę z wicepremierem z
PSL.
- Wicepremier nie ma nic przeciwko budowie gazoportu. Zastanawia się tylko, czy zmuszeni jesteśmy kupować takie ilości gazu z zewnątrz. Czy nie możemy go pozyskać w kraju z własnego wydobycia
- mówił Litwiński.
Tłumaczył, że Pawlak ma "takiego konika". Chodzi o produkcję gazu z węgla. To technologia znana od kilkudziesięciu lat. Według ekspertów, byłaby szansa produkcji takiego gazu,
ale dla przemysłu - na cele dalszej przeróbki chemicznej. Wtedy zakłady chemiczne zużywałyby mniej gazu naturalnego. Jednak zdaniem Litwińskiego gazyfikacja węgla w złożach to piękna wizja, ale na razie
raczej futurystyczna.
Jeśli coś by jednak zagroziło inwestycji, to poseł jest przekonany, że region zmontuje nową, "merytoryczną" grupę nacisku.