Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi

Powrót

Wydrukuj artykuł

Doradzamy kapitanowi

Kurier Szczeciński, 2008-06-09

Rozmowa z kpt. ż.w. Ryszardem Wróblem, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Pilotów Morskich Kurier: - Ilu pilotów pracuje w polskich portach? R. Wróbel: - Obecnie jest 88 pilotów w głównych portach - Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Świnoujściu, którzy działają w trzech spółkach. W portach Kołobrzeg i Darłowo są pojedynczy piloci, którzy prowadzą własną działalność gospodarczą. - Kim jest pilot? - Zgodnie z kodeksem, pilot jest doradcą kapitana. Mówi mu, którędy należy płynąć, wydaje jakby komendy, które rozumiane są przez załogę statku tak jak komendy wydawane przez samego kapitana. - Co jest potrzebne, żeby zostać pilotem? - Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie kwalifikacji pilotów morskich, zawód ten może wykonywać kapitan z co najmniej 12-letnią praktyką na statku o tonażu powyżej 3 tysięcy GT i z doświadczeniem w żegludze międzynarodowej. - Czy duża jest wypadkowość w tej grupie zawodowej? - Statystyki wyraźnie pokazują, że najwięcej wypadków wśród pilotów oraz zdarzeń typu kolizje występuje na początku kariery. Potem ta krzywa znacząco spada, a w momencie, kiedy pilot przekracza pięćdziesiątkę, znowu gwałtownie rośnie. - Piloci morscy to zamknięta grupa? Wielu kapitanów chciałoby wykonywać ten zawód. - Są trzy przedsiębiorstwa prowadzące usługi pilotowe; notabene powołane przed dyrektorów urzędów morskich. Czy wyobraża pan sobie, że dyrektor jakiejś firmy zatrudni 10 sekretarek, 20 zastępców i podwoi załogę? Ze względów ekonomicznych jest to niemożliwe. Podobnie jest na naszym podwórku. Zatrudniamy tylu pilotów, aby z jednej strony zapewnić płynną obsługę statków, a z drugiej, żeby to było opłacalne. - Jeszcze kilka miesięcy temu portowcy burzyli się przeciw zapowiadanej przez Brukselę tzw. dyrektywie portowej, która miała zliberalizować usługi w portach. Czy piloci by na niej zyskali? - Gdyby weszła ona w życie, to dziś moglibyśmy spać spokojnie. Projekt tej dyrektywy zobowiązywał odpowiedzialne jednostki administracyjne do zawierania z firmami pilotowymi umów wieloletnich. Dla przykładu w tej chwili spółka Szczecin-Pilot, która zainwestowała w tak piękną stację i musi też zainwestować w nowe pilotówki, stoi na rozdrożu, bo nie wie, czy będzie mogła dalej wykonywać te usługi, czy nie. - Czego więc oczekujecie od krajowych decydentów? - Przeszliśmy długą drogę od chwili, gdy 19 lat temu rozpoczął się proces prywatyzacji polskiego pilotażu. W tym czasie m.in. dzięki działaniom stowarzyszenia pilotów prawo zostało zmienione i dostosowane do takich samych standardów, jakie obowiązują w takich państwach jak Niemcy, Holandia czy Belgia. I tutaj - uważam - nic się nie da zmienić. Chyba że ktoś wymyśli "reformę", która doprowadzi do zniszczenia tego, co zostało do tej pory zbudowane. Ja wychodzę z założenia, że jeżeli coś działa dobrze, to należy to tylko korygować, ale nie burzyć. Nie słyszałem obecnie o inicjatywach zmierzających do zmian na gorsze. W rozmowie z panią minister (wiceminister Anna Wypych-Namiotko - red.) i Komisją Kodyfikacyjną Prawa Morskiego nie było zapowiedzi jakichś radykalnych zmian. - Dziękuję za rozmowę.
 
Marek Klasa
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl