Związkowcy ze Stoczni Szczecińskiej Nowej zaapelowali wczoraj do premiera o szybkie spotkanie dotyczące
prywatyzacji zakładu. Ostrzegają, że jeśli w tej sprawie szybko nie zapadną jakieś konkretne decyzje, do końca tego tygodnia lub na początku następnego podejmą decyzję o ogólnopolskim marszu ulicami
Szczecina w obronie stoczni.
Regionalny Komitet Protestacyjny, który tworzy już 6 związków działających w Stoczni Szczecińskiej Nowej, wysłał wczoraj apel adresowany m.in. do premiera, którego poprosił
o pilne spotkanie w sprawie prywatyzacji stoczni. Związkowcy napisali w nim: "Nasze obawy budzi fakt, że do skutecznej prywatyzacji może nie dojść z powodu ograniczeń czasowych (do końca czerwca 2008)
narzuconych przez Unię Europejską".
Związkowcy twierdzą też, że ustalone na 20 czerwca spotkanie Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego z udziałem m.in. ministra skarbu Aleksandra Grada jest
chybionym pomysłem, gdyż wcześniej UE może podjąć wiążące decyzje w tej sprawie. Chodzi tu o zgodę na postulowane przez resort skarbu przedłużenie terminu prywatyzacji stoczni o kilka miesięcy lub też
decyzję nakazującą stoczniom oddanie udzielonej im pomocy publicznej, co oznaczałoby ich upadek. W ostatnich dniach Komisja Europejska już dwukrotnie ostrzegała, że wyda taką decyzję, o ile polski rząd
nie przedstawi jej wiarygodnego planu ratowania stoczni w Szczecinie i Gdyni.
O zachowanie spokoju i powstrzymanie się od protestów przynajmniej w czerwcu na antenie Polskiego Radia zaapelował wczoraj
do stoczniowców wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Jeszcze raz też powtórzył, że prywatyzacje stoczni w Szczecinie i Gdyni powinny być zakończone w czerwcu.
Związkowcy ze Stoczni
Szczecińskiej Nowej na apel wicepremiera zareagowali sceptycznie.
- Na razie nie będziemy na niego odpowiadać i poczekamy na odpowiedź na nasz apel do władz - wyjaśnia Krzysztof Fidura,
wiceprzewodniczący "Solidarności" w SSN. -Apeluje się do nas o spokój, a ten spokój trwa już od dawna i nic się nie zmienia. Jesteśmy na drodze do zorganizowania dużego ogólnopolskiego protestu -
marszu ulicami Szczecina w obronie stoczni. Może do niego nie dojść, jeżeli ktoś z Warszawy będzie nam miał coś ważnego do powiedzenia. Oczekujemy, że w sprawie stoczni zostanie podjęta jakaś pozytywna
decyzja. Nie chodzi o to, że ktoś powie, iż jedzie do Brukseli i będzie się tam starał coś załatwić. Mówią, że mają inwestorów zainteresowanych stoczniami, tylko że nic z tego nie wynika Gdy podejmiemy
decyzję o proteście, nic już nas nie odwiedzie od jego zorganizowania - ostrzega związkowiec.
W środę Ministerstwo Skarbu Państwa ogłosiło, że wpłynęło do niego 10 wstępnych i jedna konkretna oferta
dotycząca zakupu obu stoczni. Ta ostatnia, złożona przez Janusza Barana, właściciela stoczni Maritim Shipyard z Gdańska, przynajmniej na razie odnosi się tylko do Stoczni Gdynia Resort zapewnia też, że
codziennie przesyła do Brukseli informacje na temat postępów prywatyzacji.