Tegoroczne Dni Morza w Szczecinie mają wyprzedzić wszystkie polskie letnie imprezy. Na dodatek prezydent miasta
zapowiada, że będą prawie jak finał regat w ubiegłym roku. W rzeczywistości różni oba wydarzenia zarówno budżet, jak i liczba gwiazd żeglarskich oraz muzycznych.
- Tegoroczne Dni Morza mają
nawiązywać do sukcesu finału regat The Tall Ships Races 2007 - mówi Piotr Krzystek, prezydent Szczecina. - Imprezy, która przyniosła nam wiele nagród-ostatnią, prestiżową, imienia Leonida Teligi
przedstawiciele miasta odebrali kilka dni temu.
Mimo ambitnych zapowiedzi różnic między oboma wydarzeniami jest sporo. Przede wszystkim będzie znacznie mniej żaglowców. Pewne są tylko cztery duże:
"Dar Młodzieży", "Mercedes" i "Loth Loriean" z Holandii oraz "Brabander" z Litwy Będzie za to sporo małych jachtów, głównie polskich i niemieckich armatorów. Atrakcją będą oldtimery, czyli
zabytkowe jednostki, które kiedyś służyły do transportu czy walki, a dziś są w rękach kolekcjonerów. Do Szczecina przypłynie 30 z nich, w tym gros niemieckich i po raz pierwszy oldtimer z Danii.
Zapowiedział się także pierwszy "staruszek" motorowy pływający pod banderą austriacką.
Część jednostek odwiedzających Szczecin będzie organizowała odpłatne rejsy dla mieszkańców i turystów. W
programie są także zajęcia marynistyczne na pokładach jednostek dla dzieci z hospicjum i szkół przyszpitalnych.
- Dwa wydarzenia związane z "Darem Młodzieży" z pewnością będą warte
zapamiętania - zapowiada Mira Urbaniak z Biura ds. Morskich UM w Szczecinie. - Jednostka postawi żagle przy kei, a w niedzielę, po raz drugi w historii polskiego żeglarstwa, na pokładzie żaglowca zostanie
odprawiona msza święta. Poprzednio nabożeństwo było przed II wojną, w czasie pierwszych Dni Morza.
Z mniejszym rozmachem niż w ub.r przygotowano ofertę artystyczną. Zamiast kilkunastu gwiazd polskich i
zagranicznych są trzy: "Budka Suflera", "Bracia" i brytyjski "Mattafix". Ten ostatni, choć może się poszczycić tylko jednym światowym przebojem, według Anny Lemańczyk-Białas, odpowiedzialnej
za stronę artystyczną imprezy, jest "niewątpliwym idolem młodego po-kolenia".
Ograniczony rozmach wynika przede wszystkim z małego budżetu. Na finał regat miasto wydało przez dwa lata, wraz z
inwestycjami, 50 min zł. Na tegoroczne Dni Morza w kasie Szczecina są zaledwie 2 min. Kolejne 600 tys. zł będzie kosztować promocja imprezy po obu stronach granicy.