Z powodu przekroczenia kwot połowowych od jutra do końca września obowiązywać będzie zakaz połowów dorsza - zdecydowało
wczoraj Ministerstwo Rolnictwa. Bałtyccy rybacy są oburzeni tą decyzją, gdyż twierdzą, że wcale nie wykorzystali przyznanych im indywidualnie limitów połowów tej ryby.
Wczoraj odbyła się konferencja
prasowa, na której Ministerstwo Rolnictwa poinformowało o wprowadzeniu od 22 maja do 30 września zakazu połowu dorszy dla kutrów o długości całkowitej powyżej 12 metrów. W komunikacie resort wyjaśnia, że
zdecydował się na ten krok z powodu przekroczenia kwot połowowych dorsza za pierwsze półrocze. Z jego danych wynika, że polscy rybacy wyłowili dotychczas 70 procent przyznanego im na cały rok limitu.
Obliczenia Komisji Europejskiej mają natomiast wskazywać na wyłowienie nawet 90 proc. rocznego limitu. Ministerstwo przypomina też, że z wynoszącego 12,5 tys. ton limitu musimy dodatkowo oddać 800 ton
jako spłatę zeszłorocznego przełowienia. Podobnie jak w 2007 roku, za czas przestoju rybacy mają dostać odszkodowanie.
Minister rolnictwa Marek Sawicki podkreślał wczoraj, że te decyzje podjęte
zostały w konsultacji ze środowiskiem rybackim, które zdaje sobie sprawę z konsekwencji przełowienia dorsza. Wprowadzenie zakazu oburzyło jednak dużą część rybaków.
- Na początku roku każdy kuter
dostaje specjalne zezwolenie połowowe - wyjaśnia Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich w Kołobrzegu. - Jest tam określona wielkość dorsza, którą może odłowić dana jednostka. Nad
przestrzeganiem tych limitów czuwa rzesza inspektorów. Ministerstwo ogłasza teraz, że odłowione już zostało 70 procent limitu, podczas gdy większe jednostki nie wyciągnęły jeszcze nawet siatek na dorsza.
Mam do wykorzystania cały limit, a dowiaduję się, że nie mogę już łowić.
Jego zdaniem, może to być efekt działania szarej strefy. - Ministerstwo ma pewnie dane na podstawie wyładunków ryb. Jest tu
potężna szara strefa, nad którą resort nie panuje. Jedni łowią więcej niż po-winni, a inni nie robią tego wcale. Tak dzieje się już drugi rok z rzędu i jest to kompromitująca sytuacja. Musimy najpierw
przeczytać rozporządzenie w tej sprawie, a później podejmiemy jakieś decyzje i działania - zapowiada Bogdan Waniewski.