Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Protest żeglarzy

Kurier Szczeciński, 2008-04-08

Kołobrzeg. Władze miasta postanowiły za wszelką cenę doprowadzić do budowy miejskiej obwodnicy. Ponieważ pieniędzy z budżetu na ten cel wygospodarować się nie da, przyszłą inwestycję nazwano "Poprawa dostępności do Portu Kołobrzeg od strony lądu". Pod tym szyldem łatwiej wyciągnąć rękę po fundusze unijne, chociaż tak naprawdę nie ma perspektyw wykorzystanie drogi zgodne z nazwą projektu. Obecnie do portu handlowego jeździ od kilku do kilkunastu TIR-ów dziennie i to tylko dlatego, że na terenie należącym do Polskiej Żeglugi Bałtyckiej zlokalizowano Urząd Celny. Gdyby nie on, pojazdów podążających w kierunku portowych nabrzeży byłoby jak na lekarstwo. Tak samo jak na lekarstwo jest statków handlowych zawijających do Kołobrzegu. Przeładunki w porcie są niewielkie i, mimo trwającej od wielu lat przebudowy portowych główek, większe nie będą. Eksperci oceniają, że w Kołobrzegu port handlowy będzie pełnił z roku na rok mniejsze znaczenie. Rozwijać się za to będzie żegluga pasażerska. O promach pasażersko-samochodowych nie ma jednak mowy. Mimo powiększania wejścia do portu, molochy nigdy tu nie wpłyną. Nie zważa na to władza. Chcąc pozyskać zewnętrzne środki na budowę potrzebnej miastu obwodnicy, planuje połączyć ją z portem handlowym. I wydawać by się mogło, że decydenci dobrze to wymyślili, gdyby nie fakt, że prowadząc nową drogę do portu handlowego, zamierzą wytyczyć ją przez teren portu jachtowego. I tu zaczyna się konflikt. Zdaniem żeglarzy, takie rozwiązanie przekreśli szansę za rozwój żeglarstwa w Kołobrzegu. Budowę obwodnicy rozpoczynającej swój bieg przy wlocie do miasta z Koszalina zaplanowano przeprowadzić w trzech etapach. Ostatni z nich ma ją połączyć z terenem portu handlowego. Żeglarze nie negują potrzeby wprowadzenia nowych rozwiązań komunikacyjnych w mieście, które podczas sezonu letniego zamienia się w jeden wielki samochodowy korek. Protestują tylko przeciwko takiemu wytyczeniu ostatniego fragmentu drogi, który podzieli jednolite ciało, jakim jest Wyspa Solna w obrębie kołobrzeskiej mariny, na dwie niespójne części. Urzędnicy zakładają, że prowadząca do portu jachtowego ulica Warzelnicza, wybudowana zaledwie dwa lata temu z pieniędzy Unii Europejskiej, zostanie rozebrana i zastąpiona nową dwupasmówką przebiegającą 50 metrów od basenów portowych. Żeglarze proponują, by nową drogę poprowadzić skrajem wyspy, wzdłuż Parsęty. Pozwoliłoby to nie tylko spełnić oczekiwane przez nadbałtyckich żeglarzy warunki wypoczynku, ale dałoby szansę na rozwój kołobrzeskiej mariny, a co za tym idzie - na rozwój żeglarskiej turystyki morskiej. Miasto się jednak upiera, usprawiedliwiając swoją decyzję ograniczeniami finansowymi. Żeglarze twierdzą, że chodzi o coś innego. - Wytyczając drogę dzielącą Wyspę Solną na dwie części, miasto zyskuje działkę, która jako nieużyteczna dla potrzeb przyszłej mariny może zostać sprzedana - mówi znany żeglarz Jarosław Bogusławski "Jerry". - Podczas spotkania z urzędnikami Wydziału Architektury sam prezydent Janusz Gromek to przyznał. Powiedział wówczas, że sprzedaż takiej działki może stanowić znaczny zastrzyk finansowy dla miasta. Później już tego nie powtarzał, ale my doskonale zapamiętaliśmy te słowa. Potwierdzeniem chęci sprzedaży, wydzielonej przy okazji projektowania drogi działki, stał się zapis w projekcie koncepcyjnym mówiący o tym, że w tym miejscu miałyby stanąć "domki armatorskie". Ani żeglarze, ani architekci o takich obiektach jednak nigdy nie słyszeli. Podniosło się larum. - Pod przykrywką "domków armatorskich" wzniesiono by kolejne apartamentowce nabijające kasę prywatnych deweloperów - twierdzi środowisko żeglarskie. Do niezadowolonych żeglarzy dołączyli właściciele czterdziestu ogrodów działkowych znajdujących się na terenie przeznaczonym pod inwestycję. Gdy usłyszeli, że miasto będzie chciało ich wywłaszczyć nie tylko z działek przeznaczonych pod budowę drogi, ale również z działek pod "domki armatorskie", zażądali pisemnej deklaracji co do przyszłego sposobu zagospodarowania terenu. To spowodowało, że w projekcie budowy drogi zapis o domkach armatorskich zastąpiono zapisem o parkingu. - Nie wierzymy w żaden parking - mówi Jarosław Bogusławski. - Minie trochę czasu i ktoś stwierdzi, że na parkingu można coś wybudować. Planowany parking dla żeglarzy jest nieprzydatny. Potrzebne jest im natomiast miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie basenów portowych i to przynajmniej o takiej samej powierzchni, jaką mają baseny. Chodzi o zimowanie jachtów na lądzie i pomieszczenie całego zaplecza technicznego. Te argumenty nie przemawiają jednak do urzędników, którzy twierdzą, że jachty będzie można trzymać na projektowanym parkingu. - Ci ludzie nie mają pojęcia, o czym mówią i co to jest jachting - denerwuje się Jarosław Bogusławski. - Szkoda, że nikt do tej pory nie prowadził jakichkolwiek konsultacji na ten temat z żeglarzami. Kołobrzescy żeglarze nie szukają niemożliwych rozwiązań. Proponując poprowadzenie drogi i torów kolejowych skrajem Wyspy Solnej, podpierają się koncepcją opracowaną nie tak dawno w ramach Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Miasta Kołobrzeg. Dysponują nawet mapami stanowiącymi integralną część tegoż studium, W rozpaczliwym proteście zauważają również wiele innych mankamentów planowanych rozwiązań. Przykładem może być projektowany most nad Parsętą, którego prześwit nad lustrem wody wyniesie 3,6 m, podczas gdy normy mówią o tym, że aby pod mostem mogły przepływać jachty motorowe, prześwit względem średniego stanu wód musi wynieść 4,2 m. Za niski most to szlaban na drodze w górę rzeki. Członkowie działającego w Kołobrzegu od 1956 roku Jachtklubu Morskiego "Joseph Conrad" podjęli uchwałę o przystąpieniu do oficjalnego protestu przeciwko takiemu, a nie innemu wytyczeniu drogi łączącej planowaną obwodnicę z portem handlowym. Nikt z żeglarzami nie konsultował jej przebiegu, mimo iż oficjalnie mówi się, że prowadzono konsultacje społeczne w tej sprawie. Środowisko wodniackie jest zbulwersowane. - Nie oddamy portu jachtowego tak łatwo - zapowiadają aktywiści. - Nie pozwolimy na niszczenie szansy rozwoju naszej mariny! Kategorycznie sprzeciwiamy się grabieży części Wyspy Solnej i przeznaczenia jej pod budowę kolejnych, prywatnych, obiektów. Nie pozwolimy na wyrządzenie Kołobrzegowi krzywdy poprzez odebranie mu możliwości rozwoju żeglarskiej turystyki morskiej. Przeciwstawiamy się pozbawianiu przyszłych pokoleń możliwości zaspokajania własnych potrzeb.
 
(pw)
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl