Rozmowa z Fredem Kampermanem, prezesem Deepwater Container Terminal Gdańsk.
- Czy wyniki, jakie osiągnął
Deepwater Cantainer Terminal po 4 miesiącach funkcjonowania, są zgodne z waszymi przewidywaniami?
-Spodziewaliśmy się nieco więcej, ale biorąc pod uwagę, że to dopiero rozruch tego terminalu, nie są
one rozczarowujące. Patrząc jak zaczynały inne terminale, np. Ceres w Amsterdamie, bądź też terminal w Calgliari, który stał pusty przez ponad 2 lata, nie mamy powodów do braku satysfakcji. Mieliśmy
klientów już od pierwszego dnia.
- Jacy armatorzy zawijają aktualnie do terminalu i jakich spodziewacie się ewentualnie w najbliższej przyszłości?
- Obecnie mamy linię feederową Team Lines. Od
grudnia ub.r. zawinięcia IMCL stały się cotygodniowe. Od końca stycznia br. rozpoczął zawinięcia, 2 razy w tygodniu, Containerships. Regularne rejsy do Kaliningradu zaczął też ISN. Zimą zawija do nas
także Wallenius, z samochodami do transshipmentu do Rosji, przez Finlandię (latem płynie bez pośrednio do Helsinek i Kotki).
- Czyli są to tylko zawinięcia sezonowe?
- Tak, spowodowane trudnymi
warunkami zimowymi w tamtym rejonie Bałtyku. Ruszyła także nowa linia, z ładunkami typu break bulk.
- Z tego wszystkiego wynika, że stajecie się terminalem uniwersalnym!
- Możemy obsługiwać
wszelkie ładunki zjednostkowane, typu breakbulk i ro-ro, gdyż jesteśmy w stanie obsługiwać też statki ro-ro. Ale fundamentalnym biznesem dla nas jest, oczywiście, przeładunek kontenerów -i wykorzystamy w
tym celu wszelkie nadarzające się operacyjne możliwości.
- Co się stało z CMA CGM, który zawijał do DCT od początku?
- CMA CGM zawinął ostatnio w styczniu br. i będzie pewnie zawijać tu nadal -
po odpowiedniej zachęcie. Jeśli chodzi o zawinięcia statków linii oceanicznych, to są one całkiem możliwe. Jestem pewien, że w niedalekiej przyszłości, nie dalej niż w ciągu 2 lat, coś się w tym względzie
wydarzy.
- Czy od początku działalności tutaj mieli państwo świadomość, że polski rynek kontenerowy jest rynkiem spedytora?
- Na początku mieliśmy nadzieję, że będziemy mogli traktować ten rynek
jak każdy europejski rynek, ale praktyka nauczyła nas, że w Polsce interesy prowadzi się trochę inaczej, niż w większości innych krajów bałtyckich. Dlatego od początku musieliśmy nieco zmieniać nasze
plany, by się do tego dostosować. Jesteśmy elastyczni i dostosowaliśmy się do panującego systemu, z widocznym sukcesem.
- Czy wasz terminal jest konkurencyjny w stosunku do innych, jeśli chodzi o
taryfy? Wiadomo, że na bardzo konkurencyjnym rynku nawet małe różnice taryfowe mogą powodować duże przesunięcia ładunków z terminalu do terminalu. Widzieliśmy to ostatnio w Gdyni, gdzie dwóch dużych
klientów: Hapag Lloyd i China Shipping CL, postanowiło przenieść się z BCT do sąsiedniego GCT.
- Wszystko ma swoje powody; gdy byśmy nie byli konkurencyjni, nie mielibyśmy tych klientów, których mamy
dzisiaj. Tendencja jest taka, że liczba na szych klientów zwiększa się, a nie zmniejsza, co świadczy, że jesteśmy na właściwej drodze.
- Czy, wzorem sąsiedniego Gdańskiego Terminalu Kontenerowego,
macie zamiar zmienić wasze cenniki, z dolarowych na złotówkowe?
-Od początku wprowadziliśmy w rozliczeniach euro, a nie dolary, stąd nie mamy problemów, jakie miały konkurencyjne terminale w związku
ze zmianami waluty.
- Duży problem dla armatorów stanowią puste kontenery. Nie widzę tu, na terminalu ani w okolicy, warsztatów do ich mycia, naprawiania, czy jakiegoś osobnego depot.
- Jeśli
wyjrzymy przez okno, to zobaczy pan kontenery, które są właśnie naprawiane. Zatem, czynimy to.
- Kto zajmuje się ich obsługą?
-Te kontenery są naprawiane na zlecenie Containerships, przez
wynajęte firmy. Robią to Ref-Con i Balticon. Mieliśmy w swoich planach wykonywanie napraw kontenerów, ale ponieważ nie było ich wiele, nie było to takie istotne. Teraz już jest, również dla naszych
klientów. Nasi klienci mogą je tu pozostawiać i naprawiać, a tym samym - oszczędzają na kosztach ich przemieszczania. A byłyby one konieczne, gdyby chcieli je naprawiać gdzieś na zewnątrz terminalu.
- Jakich wyników spodziewacie się w br.?
- Mogę powiedzieć, że nasze obroty, do końca marca, pozwolą nam osiągnąć poziom ok. 100 tys. TEU w skali roku - plus to, co jeszcze może dodatkowo się
pojawi. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że praktycznie jest to pierwszy rok działania terminalu, wynik jest całkiem dobry. Trudno przewidzieć dokładnie, jak będzie dalej.
- Kto zajmuje się kolejową
obsługą terminalu?
- W tej chwili jest to prywatny przewoźnik - PCC Containers. Jesteśmy też bliscy zawarcia umowy z PKP Cargo, państwowym przewoźnikiem kolejowym. Spodziewamy się dojść z nim do
porozumienia w krótkim czasie - po bardzo, bardzo długim okresie negocjowania tej umowy. To powinno dać impuls ładunkom dla terminalu.
- Ale macie świadomość, że wasza sytuacja stanie się nieco
trudniejsza w najbliższym czasie, kiedy w Gdyni zostaną oddane do użytku nowe trasy drogowe prowadzące prosto do portu.
- To rzecz bardzo dobra dla tamtejszego portu, ale tego samego spodziewamy się i
tutaj. DCT uzyska bezpośrednie połączenie z autostradą prowadzącą z Gdańska. Ale i tak 60% ładunków, które idą
z DCT do centrum, północnej, zachodniej i południowej części kraju, nie musi przejeżdżać
przez centrum miasta. To jest przewaga naszego położenia. Są subsydia i fundusze z UE, na drogi łączące Gdańsk z autostradą i obwodnicą. Autostrada A-1 jest w budowie i powinna być gotowa w ciągu
następnych 2-3 lat. Potem, w 2012 r., będą mistrzostwa Europy. Infrastruktura stale będzie się poprawiała.
- Wiem, że zlecili państwo wykonanie badań, dotyczących perspektyw rynku kontenerowego w
Polsce. Jakie, pana zdaniem, są te perspektywy?
- Moim zdaniem, w tym momencie, wydawać się one mogą nieskończone, gdyż przez kraj o populacji 39 mln przechodzi tylko ok. 1 mln TEU, z czego 700-800
tys. - przez porty morskie. Nie tylko w Polsce stopień konteneryzacji jest taki niski, ale trzeba też wspomnieć o transshipmentach i tranzycie towarów ukraińskich, białoruskich, rosyjskich. Myślę, że w
ciągu najbliższych 5 lat będziemy mieli do czynienia ze stałym wzrostem, rzędu 15-20% rocznie. Podobnie jak ma to już miejsce w rejonie Morza Czarnego.
- Rzeczywiście, wzrost jest tam imponujący.
Otwierane są coraz to nowe połączenia żeglugowe.
- I są to wielkie statki. Przykładem jest Konstanca, gdzie jeszcze kilka lat temu nie było prawie nic. Konteneryzacja w Rosji i w Polsce będzie
postępować. Polska, ze względu na populację i przemysł, ma tu bardzo istotną rolę do odegrania.
- Dla waszego terminalu są to dobre perspektywy.
- Nasze obecne możliwości to pół miliona TEU, ale
możemy dojść do 2 mln i więcej. Bardzo trudno jest przewidzieć, co się stanie w ciągu 20 lat, ale przypuszczam, że nasze plany rozwojowe urzeczywistnią się szybciej, niż się to przewiduje. W momencie, gdy
wielkie linie żeglugowe zdecydują się wejść na Bałtyk, szukając możliwości do dokonywania transshipmentów, to my znajdziemy się akurat odpowiednio daleko na Wschód. I to może natychmiast sprowadzić do
Polski ogromny wolumen ładunków. Przyszłość jest świetlana, absolutnie!