Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Liczby nie są najważniejsze

Namiary na Morze i Handel, 2008-03-01

Rozmowa z Johannesem de Jongiem, prezesem Bałtyckiego Terminalu Kontenerowego w Gdyni - Jak podsumowałby pan miniony rok w Bałtyckim Terminalu Kontenerowym? Jakie były jasne i ciemne punkty w jego działalności? - Na szczęście, mieliśmy jasne punkty: przede wszystkim kontynuowaliśmy nasz rozwój - w różnych kierunkach. Oczywiście, rynek zewnętrzny znacznie nam w tym pomógł. Przekroczyliśmy 23%, jeśli chodzi o tempo wzrostu obrotów. Stale też inwestujemy, tak jak to zapowiedzieliśmy wcześniej. Spodziewamy się dalszego wzrostu w br. Doświadczyliśmy też trudnych momentów z systemem operacyjnym - bogato zresztą opisanych. Perturbacje wystąpiły akurat w niedogodnym dla nas czasie, gdy chcieliśmy, z racji rosnących przeładunków, żeby terminal działał należycie. Te problemy zostały już rozwiązane i wszyscy widzą już pozytywne strony tego systemu, zwłaszcza jego elastyczność - i to też jest jedno z naszych osiągnięć w 2007 r. - Czy to możliwe, by obroty BCT rosły dalej w takim tempie, jak w ostatnich latach? - To trudno przewidzieć. W ub.r. było to możliwe, ale nie wiem czy także w 2008 r. Spodziewamy się wzrostu, ponieważ polska gospodarka rośnie, ale nie przypuszczam, byśmy mogli osiągnąć poziom 23%, jak w 2007 r. Nadal jednak spodziewamy się bardzo pozytywnych wyników. - Czy w niedalekiej przyszłości do BCT zaczną zawijać jacyś nowi armatorzy? - Z dotychczasowych dyskusji wynika, że taka możliwość istnieje. Może się to zdarzyć jeszcze w br. Spodziewam się tego. Jest jeszcze na to miejsce. - Jacy są najwięksi klienci terminalu? - Mamy dwa rodzaje klientów: z jednej strony są to linie żeglugowe, a z drugiej -spedytorzy. Proporcje między nimi to, mniej więcej, pół na pół. Wśród linii żeglugowych też mamy dwa różne typy klientów: linie bezpośrednie, jak Maersk czy MSC, którzy urośli ogromnie w 2007 r., a także publiczne linie dowozowe, jak BCL, który niedawno połączył się z IMCL. Bardzo ważnymi naszymi klientami są także właśnie IMCL i Team Lines. Największym klientem terminalu jest Maersk, co nie jest niespodzianką, gdyż jest to największy światowy przewoźnik. Jeśli chodzi o spedytorów, to sytuacja zmienia się: jednym obroty rosną innym spadają. Ale są to głównie nasi tradycyjni partnerzy, jakkolwiek coraz bardziej widoczni stają się spedytorzy międzynarodowi, jak Kuehne & Nagel, Schenker, DHL. - Jak ocenia pan sytuację w rejonie Za-toki Gdańskiej, jeśli chodzi o rywalizację między terminalami kontenerowymi? Co zamierzacie robić, by utrzymać swoją przodującą pozycję? - Przede wszystkim, musimy stale rosnąć i inwestować, rozwijać nasze możliwości przeładunkowe. Razem z zarządem portu, zamierzamy wydłużyć stanowiska przeładunkowe. Pozytywne jest również pogłębianie portu, które prowadzi do redukcji kosztów portowych. Z władzami portu współpracujemy bardzo ściśle właśnie nad tym, jak dalej pozostać na czele. - Jakie są, pana zdaniem, główne przeszkody w zwiększaniu obrotów terminalu? Czy są to: biurokracja, trudności transportowe od strony lądu, działalność portowych służb kontrolnych...? - Cokolwiek by nie mówić o przeszłości, to patrząc całościowo - sytuacja jest różna od tej sprzed 2,5 roku, od kiedy tu jestem. Administracja (nadmierna - red.) ciągle jest, biurokracja też jest faktem, ale rzeczy zmierzają we właściwym kierunku. Bardzo poprawiają się relacje z klientami - i dlatego możemy usprawniać działanie terminalu. - A jak ocenia pan działalność tych wszystkich inspekcji: weterynaryjnej, sanitarnej, fitosanitarnej? Słyszałem wiele skarg na ich działanie. - Jesteśmy jakby na zewnątrz, ale mamy do czynienia ze skargami i problemami. Nasze podejście jest takie, by łagodzić i rozwiązywać problemy. Ale tu również widzimy duże zmiany. Latem, gdy mieliśmy problemy z systemem operacyjnym, które zbiegły się z okresem urlopowym i zmianami w interpretacji przepisów co do zakresu kontroli ładunków, udało się zejść do takiego poziomu działań kontrolnych, który był do opanowania. Jest widoczna poprawa, choćby w porównaniu do stanu z początku 2007 r. - Jak funkcjonuje transport od strony lądu? - W ciągu 2 miesięcy powinna zostać otwarta nowa trasa, co ogromnie usprawni ruch kołowy. - A jak wygląda kolejowa obsługa terminalu? Czy ona również się poprawia? - Absolutnie! Kiedy przyjechałem, istniał tutaj swego rodzaju monopol. Pojawili się zupełnie nowi operatorzy, jak np. PCC. A konkurencja wpływa na poprawę obsługi i obniża jej koszt. Odnosi się to również do kolei. Drogami nie da się przewieźć wszystkiego, stąd logicznym rozwiązaniem jest rozwój przewozów kolejowych - i należy je promować przede wszystkim. - Jeszcze 2 lata temu kolej obsługi wała zaledwie ok. 10% kontenerów przechodzących przez BCT. Jak to wygląda obecnie? - Nastąpił znaczny wzrost w tym zakresie, teraz jest to już ponad 12%. Jesteśmy tym bardzo zainteresowani, gdyż znacznie łatwiej jest obsługiwać zwarte składy pociągów, niż takie same ilości kontenerów, przechodzące przez 8 bram, na ciągnikach. Zajmuje to więcej czasu i jest bardziej skomplikowane - tak dla nas, jak i naszych klientów. - Czy dysponujecie jeszcze wystarczającą ilością terenu na dalszy rozwój? - Z pewnością w Gdyni jest jeszcze wiele miejsca na rozwój. Oczywiście, w obecnym obrębie terenów i basenów, gdzie głębokość jest ograniczona, nawet jeśli zostaną pogłębione do 1 2,8 m i 13,5 m - w kanale portowym, w którymś momencie, kiedyś w przyszłości, miejsca może zabraknąć. Ale odpowiednio wcześniej władze portowe będą to musiały uwzględnić w swoich planach. - Czy w najbliższej przyszłości BCT prze widuje zakup kolejnych dźwigów i rozbudowę placów składowych? - Jeśli rynek będzie się rozwijał, to z wyprzedzeniem będziemy musieli rozwijać się także. W naszych planach przewidujemy osiągnięcie zdolności przeładunkowej 1 mln TEU- o ile zajdzie taka potrzeba. Będziemy musieli wymienić wciągu 2 lat jeszcze 2 dźwigi, które mają już po 30 lat. Nasze plany uzależnione są od przeprowadzki Steny Linę (w innyrejon portu - red.). Wtedy pojawi się możliwość postawienia do 4 dodatkowych dźwigów. Mamy gotowe plany, by właśnie dzięki tej dodatkowej powierzchni osiągnąć zdolność do 1 mln TEU. - Czy BCT może liczyć na lojalność ze strony obecnych swoich klientów, biorąc pod uwagę zmianę sytuacji w Gdańsku i Gdyni? - Tak jak w codziennym życiu, kupując samochód czy inną rzecz, mamy wybór - i wybieramy najatrakcyjniejszy produkt czy usługę. Podobnie jest w branży kontenerowej. To do naszych klientów należy decyzja, dokąd ostatecznie pójdą. My ze swej strony będziemy się starali dać z siebie wszystko, co najlepsze. - Cały port gdyński odnotował w ub.r. doskonałe rezultaty. To chyba i dla BCT jest rzecz korzystna? To pozytywne, że całe nasze otoczenie rozwija się. Również władze portu poważnie inwestują - i posiadają środki finansowe, żeby to czynić. Nie chciałbym trzymać się wyłącznie liczb. Mogą one być rozpatrywane w oderwaniu od pozostałych czynników, albo w niewłaściwym kontekście. Przyjemnie jest być "na topie", ale będziemy się koncentrować na tym, co jest ważne dla naszych klientów. Liczby nie są tu najważniejsze. - Dziękuję za rozmowę
 
Maciej Borkowski
Namiary na Morze i Handel
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl