Zdaniem wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, przy budowie morskiej i lądowej części gazoportu nie jest
potrzeby koordynator. I tak też odpowiedział w liście parlamentarzystom z naszego regionu.
W piśmie do Zachodniopomorskiego Zespołu Parlamentarnego Pawlak podziela opinię, że inwestycja jest
skomplikowana i na placu budowy będzie w sumie aż pięciu głównych inwestorów. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, "jako inicjator projektu, ma za zadanie zapewnienie dostaw skroplonego gazu
ziemnego do Polski" oraz zapewnienie pieniędzy na budowę terminala LNG. Z kolei spółka-córka PGNiG - Polskie LNG ma zorganizować i zrealizować budowę instalacji terminala, a potem nim zarządzać. Z kolei
Operator Gazociągów Przesyłowych Gaz-System SA ma pociągnąć rury od gazoportu do węzła w rejonie Goleniowa, czyli przyłączyć obiekt w Świnoujściu do krajowej sieci. Natomiast Zarząd Morskich Portów
Szczecin i Świnoujście zaprojektuje i zbuduje stanowisko dla statku i urządzenia towarzyszące. W jego gestii jest również budowa instalacji doprowadzających gaz po rozładunku ze zbiornikowca do części
lądowej terminala. Port ma też zapewnić na to pieniądze. I wreszcie Urząd Morski w Szczecinie wybuduje port zewnętrzny (3-kilometrowy falochron osłonowy) oraz infrastrukturę zapewniającą dostęp do
gazoportu.
"Wszystkie powyższe podmioty koordynują współpracę w zakresie prowadzonych przez siebie działań. W latach 2006-2008 podpisane zostało szereg wzajemnych porozumień, które ułatwiają
prowadzenie poszczególnych prac i dokonywanie wzajemnych uzgodnień" - przekonuje wicepremier Pawlak w liście do posłów i senatorów. W 11 punktach wymienia też działania, jakie musi wykonać tylko Polskie
LNG.
Wicepremier uważa jednak, "iż na obecnym etapie projektu nie ma potrzeby powoływania specjalnego pełnomocnika do koordynacji działań instytucji już współpracujących ze sobą. W przypadku
zaistnienia sytuacji zagrażających projektom, a tym samym bezpieczeństwu energetycznemu państwa, koordynacji mógłby się podjąć powołany w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Zespół do Spraw Polityki
Bezpieczeństwa Energetycznego Państwa" - czytamy w liście.
Kilka dni wcześniej podobny zespół był przy Ministerstwie Gospodarki, a na jego czele stał minister Pawlak. Ale premier Tusk rozwiązał
go i powołał takie ciało przy swojej kancelarii i objął przewodnictwo. Jak spekulują media, Tusk miał to zrobić, gdyż nie miał zaufania do Pawlaka w tak ważnej sprawie jak bezpieczeństwo energetyczne.
Wicepremier stwierdził niedawno, że trzeba jeszcze raz przeanalizować kwestię dostaw gazu za pośrednictwem terminala LNG i gazowej rury ze Skandynawii.
Pawlak zbagatelizował decyzję o powołaniu
przez Tuska "energetycznego" zespołu przy swojej kancelarii. Stwierdził, że objęcie przez premiera przewodnictwa w zespole daje kwestii dywersyfikacji dostaw gazu i bezpieczeństwa energetycznego
wyższą rangę.