W środowisku rybackim znów wrze. Wszystko za sprawą unijnego rozporządzenia z 25 lutego, które zezwala rybakom ze Szwecji,
Litwy, Łotwy i Estonii odławiać z datą wsteczną (od 1 stycznia) dorsze w wydzielonych akwenach Bałtyku.
Tamtejsi armatorzy nie muszą składać raportów ani przestrzegać okresów ochronnych na dorsza. Jak
informuje prasa, powodem są małe połowy na dwóch tamtejszych akwenach.
Jak się okazuje, propozycję Komisji Europejskiej poparł Departament Rybołówstwa w polskim Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Bo - jak poinformował media jeden z jego urzędników - rozporządzenie obowiązuje także polskie kutry, jeśli tam popłyną na dorsza. Sami armatorzy mówią jednak, że to nieopłacalne, bo za daleko, więc i tak
nie skorzystają z możliwości.
Tymczasem polscy rybacy będą w kolejnych latach zwracać dorsze, które - zdaniem Komisji Europejskiej - wyłowili w zeszłym roku ponad przydzieloną kwotę.
Teraz działacze
rybaccy domagają się od rządowych urzędników wniesienia skargi na decyzję Brukseli zezwalającej na nieograniczone połowy dorszy.
Niestety, w resorcie rolnictwa nie udało nam się dowiedzieć, czy będzie
w tej sprawie interwencja oraz jakie ilości dorsza poławia się w rejonach Bałtyku, na których rzucają sieci Szwedzi i Bałtowie.