Związkowcy z kopalń i portów morskich poprosili premiera o interwencję w związku z coraz mniejszą ilością węgla,
który przeładowywany jest w portach na eksport. Tymczasem w Świnoujściu szykują się do wzrostu przeładunków tej kopaliny, ale w imporcie.
Związkowy list adresowany do szefa rządu oraz ministrów
skarbu i gospodarki był efektem spotkania obu branż w Katowicach. Związki zwróciły w nim uwagę, że obecny i zakładany spadek produkcji "ma bezpośrednie przełożenie na drastyczny spadek przeładunku węgla
kamiennego w polskich portach morskich, a w konsekwencji likwidację miejsc pracy".
"Zwracamy się do pana premiera z wnioskiem o pilną interwencję w kontekście planowanego w ramach opracowań
funkcjonowania poszczególnych spółek węglowych spadku wydobycia, co w obecnej sytuacji koniunktury na węgiel nie ma uzasadnienia ekonomicznego i budzi niepokój społeczny w firmach kooperujących z
górnictwem, a szczególnie wśród pracowników portów" - napisali związkowcy z górniczych central oraz portów w Szczecinie, Świnoujściu, Gdańsku i Gdyni.
Według nich przyjęta ostatnio rządowa
strategia dla górnictwa oraz koniunktura na węgiel pozwalają na rozwój górnictwa, a nie ograniczanie wydobycia. Związkowcy poprosili premiera o możliwość uruchomienia pomocy publicznej na tzw. inwestycje
początkowe w górnictwie, co jest zgodne zarówno ze strategią, jak i wytycznymi UE. Taka pomoc miałaby się przyczynić do rozwoju sektora i zagwarantowałaby "stabilność tysięcy miejsc pracy, również w
portach przeładunkowych".
Powodem zmniejszania eksportu przez Węglokoks jest głównie zmniejszenie wydobycia, spowodowane trudnymi warunkami w kopalniach - informuje PAP. W tym roku ten największy
polski eksporter zamierza lądem i morzem wysłać ok. 11 mln ton węgla - o ponad 4 mln ton mniej niż w 2006 roku i o blisko 2 mln ton mniej niż zakładano jeszcze na początku tego roku. W przyszłym roku może
on być jeszcze mniejszy.
Port Handlowy Świnoujście chce chociaż częściowo zniwelować załamanie się eksportu węgla poprzez jego import do Polski. Przypomnijmy, że PHŚ nie jest już spółką córką
Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Swoje 45 procent udziałów w Świnoujściu ZMPSiŚ sprzedał w tym roku konsorcjum Odratransu z Wrocławia, Przedsiębiorstwu Transportu Kolejowego Holding z
Zabrza oraz spółce pracowniczej Port-Serwis ze Świnoujścia.
Nowi współwłaściciele PHŚ-u zobowiązali się również, iż w ciągu trzech lat podniosą kapitał świnoujskiej spółki o 13 mln zł z obecnego
poziomu 4,5 mln zł.
Jak informowaliśmy, z nowymi udziałowcami umowę joint-venture chciała podpisać francuska firma ATICS, potentat w handlu węglem. Jeszcze przed wakacjami kierownictwo zespołu portów
informowało, że deklarowała ona zakup maszyn do przeładunku węgla w imporcie.
- To już jest nieaktualne - mówi Marek Kowalewski, prezes PHŚ. - Zmieniło się to, że nasi nowi właściciele, Odratrans i
PTK Zabrze, zdecydowali, że to oni kupią po jednym dźwigu. Decyzja w tej sprawie została właściwie podjęta. Będą to dwa urządzenia samojezdne, które pozwolą zaoferować zleceniodawcom przeładunek 25-30
tysięcy ton towaru na dobę.
Kowalewski dodaje, że port w Świnoujściu już przeładowuje węgiel importowany, który przypływa masowcami z Kanady, USA i Kolumbii. - W tym roku około 900 tysięcy ton. W
przyszłym mamy nadzieję, że to będzie przynajmniej dwa razy tyle - wylicza prezes PHŚ-u.
Natomiast w tym roku przez świnoujskie nabrzeża wysłano na eksport 1,2 mln ton węgla: - Niestety, na
przyszły rok Węglokoks informuje, że będzie to maksymalnie 500 tysięcy ton - mówi Kowalewski.
Wielkim wyzwaniem, ale i okazją do częściowego zniwelowania straty z powodu braku eksportowego węgla,
będzie dla PHŚ-u gazoport.
- Budowa terminalu skroplonego gazu ziemnego wywoła na terenie naszej spółki olbrzymi ruch, gdyż graniczymy z rejonem, na którym będzie on wznoszony. Posiadamy drogi
dojazdowe i tory kolejowe. Mamy już podpisaną umowę z inwestorem - Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem. Wstępnie szacujemy, że rocznie na plac budowy trzeba będzie dostarczyć około miliona ton
kruszyw - mówi M. Kowalewski.