Podczas wejścia do Szczecina żaglowca "Siedow" na regaty The Tall Ships Races zostanie wyłączone napięcie w linii przesyłowej,
która przecina Odrę na wysokości Skolwina. Prąd przestanie płynąć, bo ze względu na wysokie maszty największego żaglowca świata trzeba zminimalizować ryzyko "przebicia".
Poinformował o tym na sesji
Klubu Publicystów Morskich Tomasz Banach, pełnomocnik prezydenta Szczecina ds. organizacji sierpniowego zlotu żaglowców.
- Maksymalna wysokość wszelkich jednostek, które mogą przepływać bezpiecznie
pod tą linią wysokiego napięcia, wynosi 57 m (przy średnim stanie wody - przyp. red.) i tyle mają maszty "Siedowa" - wyjaśniał dziennikarzom Banach.
W swym przebiegu nad Odrą najniższa wysokość
linii energetycznej wynosi 64 m. Wysokość ta zwiększa się w kierunku dwóch słupów, na których jest zawieszona.
- Kapitanat portu oraz agent obsługujący regaty utrzymują, że jest to wysokość
bezpieczna – tłumaczył pełnomocnik. - Nieporozumienie powstało z tego powodu, że armator "Siedowa", przekazując dane techniczne tej jednostki do STI (główny organizator regat), podał
wysokość masztów 52,05 m. Tę wielkość przekazaliśmy więc do kapitanatu i wszystko było w porządku - tłumaczył Banach. - Nowa uaktualniona wysokość (57 m) też się mieści w granicach bezpieczeństwa, ale
mimo to podjęliśmy działania w celu wyłączenia linii wysokiego napięcia przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Pełnomocnik ds. regat uspokajał, że żaglowce i inne statki są z natury narażone na
"potężne wyładowania atmosferyczne", dlatego posiadają uziemienie. W związku tym przebicie z linii czy wyładowanie podczas burzy jest dla nich "czymś normalnym". Przypomniał też, że zarówno
"Siedow", jak i "Kruzensztern" wpływały już do Szczecina.
Dziennikarze pytali, czy ewentualne wyłączenie na krótki czas linii przesyłowej nie wywoła w mieście perturbacji. - Linia koło
Skolwina jest wyłączna co jakiś czas i nie jest to operacja, która paraliżuje miasto - uspokajał Banach.