Mimo że ruszyły procedury inwestycyjne związane z budową gazoportu w Świnoujściu, lobby gdańskie nie poddaje się i
twierdzi, że ma tańszy projekt terminalu. Po wyborach będzie jeszcze można próbować zmienić lokalizację - uważa jeden z opozycyjnych polityków. Inwestor ripostuje, że wyliczenia kosztów w Trójmieście są
zafałszowane.
Przypomnijmy, że w równo-rzędnej walce na argumenty, merytoryczne Gdańsk przegrał ze Świnoujściem w staraniach o lokalizację na swoim terenie terminalu skroplonego gazu ziemnego (LNG).
Ostatecznie okazało się, że w tamtejszym porcie problemem dla inwestora może np. okazać się sytuacja prawna części zaproponowanych terenów.
Na podstawie studium wykonalności gazoportu Polskie Górnictwo
Naftowe i Gazownictwo zdecydowało się na Świnoujście. Okazuje się jednak, że gdańskie lobby portowe wciąż nie może się z tym pogodzić. Przedstawiło więc nową koncepcję, która - jak twierdzi - jest dwa
razy tańsza od świnoujskiej.
Jest to terminal pływający Jak poinformował "Gazetę Wyborczą" anonimowy informator, obiekt miałby powstać na przedłużeniu pirsu naftowego w Porcie Północnym. W Stoczni
"Gdynia" zostałaby zbudowana specjalna barka, na której zamontowane byłyby instalacje do przeładunku skroplonego gazu. Gaz popłynąłby z tej barki do podziemnych zbiorników w Mechelinkach koło Gdyni.
Zdaniem gdańszczan, "największym atutem" są niskie koszty, bo cały projekt to wydatek rzędu 700 mln zł. Anna Zielińska-Głębocka, posłanka z opozycyjnej PO, powiedziała, że jeśli po wyborach jej
partia przejmie władzę, to postara się zmienić decyzję o lokalizacji.
Ale Tadeusz Zwierzyński, wiceprezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, uspokaja: - Lokalizacja w Świnoujściu została
zatwierdzona ostatecznie przez zarząd PGNiG 15 grudnia 2006 r. Ta decyzja obowiązuje.
- Opublikowana w prasie informacja o nowym pomyśle jest mi dobrze znana, gdyż posiadam ten projekt Koncepcja jest
absolutnie niealternatywna w stosunku do Świnoujścia. Ale w przyszłości być może mogłaby stać się rozwiązaniem uzupełniającym - powiedział Zwierzyński.
Wiceprezes tłumaczy, że taka instalacja mogłaby
być rozpatrywana, ale jako projekt tzw. wentyla bezpieczeństwa, czyli urządzenie pływające do regazyfikacji nieposiadające zbiorników. - Dlatego jest tańszy - mówi Zwierzyński.
Według wiceprezesa,
koncepcja gdańska także wymagałaby rozbudowy portu zewnętrznego, w tym falochronów. Konieczne byłoby też pogłębienie akwenu, a także wykonanie zbiorników podziemnych o pojemności 500-800 mln m sześć.
-
Tak więc łączny koszt podawany w prasie nie jest prawdziwy Nie obejmuje bowiem elementów, które naprawdę są niezbędne do tego typu rozwiązań - mówi T Zwierzyński.
Tymczasem PGNiG prowadzi negocjacje z
potencjalnymi partnerami, którzy dostarczać będą skroplony gaz do Świnoujścia. - Bez przyrzeczenia lub kontraktu na dostawy gazu nie będzie podjęta decyzja o budowie. Pozyskanie dostawcy jest więc
warunkiem koniecznym i bezwzględnym - podkreśla wiceprezes PGNiG. - Kontrakt musi więc zostać zawarty jeszcze przed wbiciem pierwszej łopaty.
Tymczasem, jak poinformowały "Namiary na Morze i Handel
", algierski państwowy koncern paliwowy Sonatrach anulował kontrakt z hiszpańskimi koncernami Repsol i Gas Natural na eksploatację gigantycznych złóż gazu na Saharze. Hiszpanie planowali dostarczać go do
Polski. "Teraz nie wiadomo, czy PGNiG nie będzie musiało skrócić listy potencjalnych dostawców" - czytamy.
Eksploatacja złóż miała się rozpocząć na przełomie 2010 i 2011 r., czyli mniej więcej w
czasie, gdy przewiduje się uruchomienie świnoujskiego gazoportu.