Makabrycznego odkrycia dokonał w czwartek rano armator statku cumującego w Morskiej Stoczni Remontowej w Świnoujściu.
Na pokładzie znaleziono ciało 28-letniego członka załogi. Marynarz miał widoczne obrażenia głowy. Okoliczności jego śmierci badają świnoujska policja i prokuratura.
Ciało znaleziono na statku
„Pyrgos" pływającym pod banderą Antiguy i Barbudy.
Jednostka była od poniedziałku remontowana w świnoujskiej stoczni. Armator statku powiadomił policję około g. 7 rano. Wcześniej na statek
wzywano pogotowie ratunkowe. Mężczyznę znaleziono w mesie na statku. Nie dawał oznak życia. Po przyjeździe lekarz stwierdził zgon.
- Trwają czynności zmierzające do ustalenia, czy w zdarzeniu brały
udział osoby trzecie - mówi st. posterunkowy Małgorzata Śliwińska z Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu.
W tej sprawie jest jeszcze wiele nie-wiadomych. Prawdopodobnie odpowiedź przyniosą wyniki
sekcji zwłok, zlecone przez prokuraturę. Wiadomo, że 28-letni John R. byt - podobnie jak większość załogi - obywatelem Republiki Kiribati, państwa, w którego skład wchodzą 33 wyspy rozsiane wokół równika
na Oceanie Spokojnym. Z relacji członków załogi, którzy mieli z nim kontakt po raz ostatni, wynika, że w środę wieczorem mężczyzna pił alkohol w jednym ze świnoujskich barów. Niewykluczone, że spożywał go
także później na statku, bo w mesie znaleziono puste butelki.
- Mężczyzna miał widoczne obrażenia głowy. Mógł się przewrócić albo też został uderzony - mówi Włodzimierz Cetner, prokurator rejonowy w
Świnoujściu.