Kolejny raz duże redukcje dorsza do odłowu zaproponowała wczoraj Komisja Europejska. Uderzą one w polskich rybaków,
którzy i tak mają wydany z Brukseli zakaz połowu tej ryby do końca roku. Jednak Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej, jest optymistą.
Proponowane zmniejszenie ilości dorsza do połowu jest
drastyczne: Bruksela chce, żeby kwota na Bałtyku Wschodnim została zmniejszona aż o 23 proc, z obecnych 40,8 do 31,5 tys. ton. Natomiast na Bałtyku Zachodnim - o 33 proc, z 26,7 do 17,9 tys. ton.
Propozycja ma być dyskutowana w przyszłym miesiącu podczas spotkania ministrów do spraw rybołówstwa z krajów unijnych w Luksemburgu. Wtedy prawdopodobnie podzielone też zostaną limity dorsza dla
poszczególnych krajów.
Minister M. Gróbarczyk pokłada jednak nadzieję w rychłej wizycie unijnego komisarza do spraw rybołówstwa Joe Borga, który przyjeżdża do Polski na zaproszenie premiera
Jarosława Kaczyńskiego. - Będziemy chcieli panu komisarzowi wytłumaczyć, jak wygląda sytuacja na naszych akwenach - wyjaśnia szef resortu. - Wielkość kwot połowowych przyznawanych na Bałtyku rozmija się z
rzeczywistością - dodaje.
Przypomnijmy, że od niedawna wiceministrem odpowiedzialnym za rybołówstwo jest były rybacki działacz - Grzegorz Hałubek, który przeciwstawiał się ograniczaniu połowów
twierdząc, że Bruksela opiera się na fałszywych przesłankach i statystykach, a dorsza jest wystarczająco dużo.