Akademia Morska w Szczecinie to nie tylko ośrodek kształcenia kadr dla gospodarki morskiej, ale także ośrodek naukowo-badawczy,
świadczący konkretne usługi dla przemysłów morskich.
-
Dziewięć lat temu do Akademii Morskiej (wtedy jeszcze Wyższej Szkoły Morskiej) w Szczecinie, zgłosiła się pewna firma z Milanówka, która
chciała produkować odbojnice dla nabrzeży portowych i luźne - na burty statków - wspomina prof.
Wiesław Galor z Instytutu Inżynierii Ruchu Morskiego szczecińskiej uczelni.
Zgłosili się
akurat do wydziału nawigacyjnego, który zajmuje się m.in. bezpieczeństwem cumowania statków. Chcieli bowiem zrobić odbojnice dla remontowanego wówczas nabrzeża Chorzowskiego w szczecińskim porcie.
Zakład Przetwórstwa Tworzyw Sztucznych w Milanówku nie miał wcześniej nic wspólnego z wodą. Produkował wyroby z poliuretanu na potrzeby górnictwa. Jak się potem okazało, pomysł wykorzystania tego
tworzywa do produkcji odbojnic kierownictwo zakładu podpatrzyło w jednym z portów tureckich.
Manewr dobijania (cumowania) statku do nabrzeża czy pirsu jest ostatnim etapem procesu nawigacji.
Idealnym manewrem byłby taki, przy którym całkowite wytracanie prędkości nastąpiłoby w kontakcie z nabrzeżem. Jednak w rzeczywistości następuje dynamiczne oddziaływanie statku, powodujące odkształcenia i
naprężenia kadłuba oraz urządzenia odbojowego. Jeśli te wielkości przekroczą dopuszczalne wartości, może nastąpić uszkodzenie statku albo nabrzeża. Zjawisko to jest zależne od wielkości jednostki i
warunków, przy których następuje cumowanie.
Dlatego, istotne jest przebadanie każdego urządzenia odbojowego pod kątem warunków hydrometeorologicznych (wpływ wiatru, prądy morskie), właściwości
manewrowych statków (rodzaje i moc napędów głównych, stery strumieniowe), obsługi holowniczej (liczby holowników i ich mocy), a nawet taktyk manewrowania kapitana czy pilota.
-
Zabraliśmy się za
problem solidnie. Ściągnęliśmy do uczelni wszystkie dostępne na świecie informacje na temat odbojnic portowych, zarówno od strony technicznej, jak i bezpieczeństwa, nawigacji. I przystąpiliśmy do
pracy- mówi prof. Galor.
Na tej podstawie, uczelnia opracowała wstępny projekt urządzenia odbojowego. Powołano nawet specjalny zespół naukowców i praktyków. Na podstawie ich ustaleń, zakład w
Milanówku wykonał dla uczelni modele w skali 1:10, które posłużyły do badań laboratoryjnych. Prowadzono je na wydziale mechanicznym. Sprawdzano takie parametry, jak: odkształcenia, absorbowanie energii,
sprężystość, sposoby mocowania do nabrzeży czy wielkość powierzchni styku z kadłubem statku.
Kolejnym etapem prac były badania nad odbojnicą w naturalnych wymiarach. Odbojnica przeszła wszystkie
próby znakomicie. Pierwszych 48 sztuk zamontowano w 1989 r., przy nabrzeżu Chorzowskim, dla statków o nośności ok. 20 tys. t, i tyle samo przy nabrzeżu Portowców, w Świnoujściu, gdzie cumują jednostki
typu panamax (o nośności ok. 70 tys. t.). Urządzenia te są eksploatowane do chwili obecnej.
Odbojnice z Milanówka, dzięki szczecińskiej uczelni, zaczęły robić także międzynarodową karierę. Można je
odnaleźć np. w porcie, w Atenach, gdzie zostały zamontowane do portowych nabrzeży, tuż przed rozpoczęciem letniej olimpiady. Są także zamontowane na molo w Międzyzdrojach, gdzie cumują statki
pasażerskie.
W Europie są tylko 2 firmy, które produkują elastomerowe urządzenia odbojowe: jedna w Szwecji - Trelex-Fenek, a drugą jest właśnie zakład z Milanówka. Obie spółki doskonale się znają i
noszą się nawet z zamiarem ściślejszej współpracy. Już dzisiaj, Polacy dostarczają Szwedom elementy do odbojnic, które trafiają potem na rynek globalny.
-
Mamy kilka gatunków odbojnic z
elastomeru poliuretanowego, w zależności od potrzeb i rodzaju nabrzeży: cylindryczne, łukowe, modułowe, stożkowe. Są też tarcze i belki odbojowe - informuje
Witold Topolski, dyrektor ZPTS w
Milanówku.
Powstają także plany samodzielnej ekspansji na rynki europejskie. Rozważane jest uruchomienie zakładu montażu urządzeń odbojowych w Szczecinie, które będą produkowane "na miarę".
-
Każda partia odbojnic dla konkretnego odbiorcy musi mieć przeprowadzone analizy, tak nawigacyjne, jak i dotyczące bezpieczeństwa. Dlatego nasza współpraca z Akademią Morską ma charakter
nieustannej symbiozy uczelni z zakładem produkcyjnym - dodaje
Przemysław Galor, przedstawiciel ZPTS Milanówek w Szczecinie, szef firmy "Galor
".