Terminale skroplonego gazu ziemnego powstają, na całym świecie jak grzyby po deszczu. Tymczasem mały problem ma Arnold
Schwarzenegger z kolegami aktorami. Bo niedaleko ich raju na ziemi, czyli w pobliżu słynnej płazy w rejonie Malibu, postanowiono wybudować taki terminal LNG. Instalacja, co udowodniono, jest czysta
ekologicznie i zapewnia okolicy nietrujące paliwo. Ale aktorom to się nie podoba, choć obiekt ma powstać aż 14 mil od ich wybrzeża.
Pod protestem do Schwarzeneggera - jako gubernatora Kalifornii -
podpisało się łącznie 200 osób, w tym takie sławy, jak: Pierce Brosnan, Martin Sheen, Tom Hanks, Dany de Vito, Sting, Ed Harris czy Barbra Straisand. Zdaniem gwiazd, terminal byłby wysoki "na 14 pięter
i długi na trzy boiska piłkarskie". Inwestorem ma być firma BHP Billiton.
Gubernator znany z roli terminatora w słynnym filmie, dostał od kolegów aktorów apel zatytułowany "Terminate the terminal
" (zlikwiduj terminal). Aktorów nie przekonują zapewnienia inwestora, że obiekt jest w stu procentach "green". Riposta gwiazd okazała się ironiczno-złośliwa: ich zdaniem, jedyne co w tym przypadku
jest "green" - to kolor pieniędzy, jaki popłynie strumieniem do kieszeni firmy.
Jednak eksperci zastanawiają się, czy w takich sytuacjach nie wykorzystywać na terminale starych statków
gazowców, które np. czekają złomowanie.
- Jednostki takie z powodzeniem mogą zastąpić budowane na lądzie lub w okolicach wybrzeża terminale LNG - mówi Krzysztof Gogol, doradca dyrektora PŻM, który
śledzi rynek i to, co na ten temat pisze fachowa prasa.
Jak twierdzą specjaliści, korzyści z FSRU (pływające lub zakotwiczone terminale składowania i regazyfikacji skroplonego gazu ziemnego) w
stosunku do stałych baz są wielorakie. Przede wszystkim są one tańsze i szybsze w instalacji.
-Ocenia się, że przekształcenie klasycznego gazowca LNG w terminal do skraplania i składowania gazu trwa
około 9 miesięcy, wobec 2-3 lat potrzebnych do wybudowania obiektu lądowego lub off-shore (przybrzeżnego). FSRU są także bardziej mobilne i wiąże się z nimi mniejsze ryzyko inwestycyjne (bo już są i tylko
trzeba je kupić lub przebudować) - tłumaczy Gogol.
Takie statki-bazy są przydatne zwłaszcza wówczas, gdy w danym rejonie jest niedostateczna infrastruktura na lądzie. FSRU mają także inny ważny
atut - są łatwiejsze do zaakceptowania dla organizacji ekologicznych.
Pomysł przekształcania leciwych statków w terminale przybrzeżne jest dość nowy. Stosowało go dotychczas zaledwie kilka firm na
świecie, m.in. Gulf Gateway w USA oraz Teeside GasPprt w Wielkiej Brytanii. Ale ostatnio na takie bazy może być wykorzystanych również kilka nowszych jednostek.
- Pojawili się kolejni
zainteresowani: Golar LNG -dla projektu terminalu odbiorczego we Włoszech chce zaadaptować jeden ze swoich najnowszych statków - wybudowany w 2004 roku ,,Golar Frost" o pojemności 138,830 cbm oraz inny
statek dla podobnego projektu na Cyprze; Taqa (Abu Dhabi National Energy) planuje użyć FSRU dla regazyfikacji importowanego LNG w pobliżu portu w Rotterdamie; Petrobras przekształci w 2008 roku dwa
gazowce LNG na FSRU na potrzeby terminalu w Brazylii, rodzina teksaskiego magnata paliwowego Toma Tathama zamierza wykorzystać do podobnych celów trzy statki, w tym ,,Hoegh Galleon" (87,600 cbm) dla
terminal! w Nowej Funlandii i Curacao. Ocenia się, że łącznie na FSRU przekształconych zostanie w najbliższym czasie 12-15 gazowców LNG -wylicza Krzysztof Gogol.
Dodaje, że niektórzy armatorzy
zastanawiają się nawet nad budową jednostek, które wyposażone byłyby standardowo w instalacje do regazyfikacji LNG.
Jednak rozkapryszone gwiazdy z Kalifornii chyba nie mają szans na takie
rozwiązanie. Gubernator Schwarzenegger ma podjąć decyzję pod koniec bieżącego roku. Z jednej strony były aktor powinien stanąć po stronie środowiska, z którego się wywodzi. Z drugiej jednak strony - mocno
jest naciskany przez premiera Australii Johna Howarda, by podpisać zgodę na inwestycję. Dla Australijczyków terminal w Malibu oznacza kontrakty eksportowe warte 15 miliardów
dolarów.