Przepłynęli kajakiem po Bałtyku prawie 200 kilometrów, a tuż przed Świnoujściem Piotr Owczarski i Andrzej Golgin ze
Szczecina musieli się schronić na pokładzie asekurującego ich jachtu "Tytan". Gwałtowne szkwały, padający grad i dwumetrowe fale zagrażały ich bezpieczeństwu.
Trasa tej niezwykłej kajakowej wyprawy
prowadziła z portu nieopodal szwedzkiego Trelleborga do Sassnitz na niemieckiej wyspie Rugia, a następnie do Świnoujścia. Pierwszy, 104-kilometrowy etap, kajakarzom udało się przepłynąć w ciągu niespełna
18 godzin bez większych kłopotów.
- Ale potem Neptun przestał być łaskawy - opowiada Mieczysław Hapanowicz, kapitan "Tytana".
Na sześć mil przed Świnoujściem musiał on wydać polecenie, aby
kajakarze weszli na pokład jachtu. Mimo tych kłopotów uczestnicy wyprawy mówią, że zrealizowali swoje marzenie. A Piotr Owczarski zapowiada, że kajakowy rejs był tylko przygotowaniem do jeszcze bardziej
wymagającego przedsięwzięcia. Dziś kajakarze przemierzą ostatni etap ze Świnoujścia do Szczecina i w godzinach popołudniowych zacumują przy Wałach Chrobrego.