Latanie samolotem rejsowym to wstyd. Żeby zaszpanować, trzeba latać śmigłowcem rządowym. Problem w tym, że pozwolenie na te
kosztowne podróże mają tylko najważniejsi państwowi dygnitarze. Nie zalicza się do nich minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki, a mimo to bezpłatnie wynajął sobie rządowy śmigłowiec.
Żeby
wygłosić zdanie, które wygłosić mógłby każdy: Środki przeznaczone w budżecie na gospodarkę morską są znaczne (w Gdańsku z okazji VI Międzynarodowego Forum Gospodarczego), minister z LPR pofrunął sobie
śmigłowcem należącym do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Hucznie brzmiące Międzynarodowe Forum Gospodarcze w rzeczywistości było mało znaczącym spotkaniem samo-rządowców i przedsiębiorców,
na którym najważniejszymi gośćmi byli ambasadorowie Finlandii i Szwecji oraz minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki. Minister mógł - jak wszyscy jego poprzednicy - w celu zapozowania do zdjęć
polecieć na forum samolotem rejsowym za 219,78 zł w obie strony. Tymczasem poleciał za 20 tys. zł, bo tyle mniej więcej kosztuje podróż rządowym śmigłowcem. Na dodatek minister Wiechecki nie miał prawa
wypożyczyć śmigłowca.
Głównym zadaniem 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego pozostaje realizacja transportu powietrznego najważniejszych osób w państwie, tj. Prezydenta RP, Prezesa Rady
Ministrów, Marszałka Sejmu, Marszałka Senatu, Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Obrony Narodowej, Ministra Spraw Zagranicznych, Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Szefa Kancelarii Prezydenta
RP Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - czytamy na internetowych stronach SPLT. Minister Wiechecki mógłby więc legalnie polecieć rządowym śmigłowcem tylko wtedy, gdyby leciał z pomocą humanitarną
organizowaną przez rząd, gdyby w przypadku zagrożenia musiał być ewakuowany z terytorium innego państwa (ale tylko za zgodą naczelnych władz RP) albo ewentualnie gdyby Wiechecki był papieżem Janem Pawłem
II, bowiem piloci i technicy 36 SPLT brali udział w zabezpieczeniu wszystkich pielgrzymek Ojca Świętego do Ojczyzny, zapewniając bezpieczny transport oraz możliwość spotkania z tysiącami wiernych.
Zapytaliśmy rzecznika prasowego Ministerstwa Gospodarki Morskiej o słabość ministra Wiecheckiego do helikopterów. Rzecznik przyznał, że minister skorzystał z rządowego śmigłowca, ale nie odpowiedział,
czy za zgodą premiera Kaczyńskiego. Za to wiadomo, że młody minister wypożyczył śmigłowiec nie z powodu ciśnienia czasowego. Wiechecki wyleciał z Warszawy do Gdańska o drugiej po południu i wrócił o
siódmej. Podróż samolotem rejsowym z Warszawy do Gdańska trwa zaledwie godzinę, czyli minister swobodnie by się wyrobił, zwłaszcza że lotnicza trasa Warszawa -Gdańsk ma dziennie największą liczbę rejsów -
tam i z powrotem lata 10 samolotów. Tylko że wtedy ktoś mógłby zwątpić w ważność Wiecheckiego.
Śmigłowcowi podróżnicy
- W 1997 r. prezydencki minister Siwiec poleciał helikopterem do
Kalisza. Napisał o tym "Super Express", a Siwiec zapłacił za lot 10 tys. zł z własnej kieszeni.
- W 2004 r. śmigłowcem przeleciał się do Wrześni Józef Oleksy, ówczesny marszałek Sejmu. Napisał o
tym "Fakt". W związku z tym na zbity pysk poleciał urzędnik Agencji Mienia Wojskowego, który wystawiając fakturę za ten lot policzył tylko za paliwo, a nie policzył za natlenienie kabiny śmigłowca. Na
łamach "Faktu" grzmiał ówczesny poseł PiS, a dzisiaj premier Jarosław Kaczyński: Mamy państwo SLD-owskie, a nie polskie. Obecny wiceminister skarbu państwa Paweł Poncyljusz, wówczas poseł PiS, doszedł
do wniosku, że Oleksy popełnił przestępstwo, i zawiadomił o sprawie prokuraturę.
- W 2006 r. okazało się, że rządowym samolotem lata sobie do domu wicepremier Andrzej Lepper z Samoobrony. Pytany o to
przez dziennikarzy wypalił: A co, nie wolno? Dzieciaków nie mogę zobaczyć? Należy się za taką pracę, jak ja pracuję! PiS nie zawiadomiło prokuratury.