Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Na początku był bar

Kurier Szczeciński, 2007-05-28

Już teraz można powiedzieć, że organizacja w Walencji jest perfekcyjna, a miasto i port będą zbierać tego owoce przez wiele następnych lat dzięki rozwojowi turystyki. Podobnie jak to miało miejsce w Barcelonie po igrzyskach olimpijskich w 1992 r. A wszystko dzięki regatom Americas Cup - imprezie o wielkiej tradycji, datującej się od 1851 roku. Wówczas to angielski książę Albert zainaugurował wielką wystawę światową w Londynie, uświetniającą rewolucję przemysłową i rozwój imperium brytyjskiego. Założyciel New York Yacht Club, John Cox Stevens, przybył jachtem "America" i wokół Wight odbyły się pierwsze regaty na kanale La Manche. Jak głosi legenda, królowa Wiktoria spytała, kto wygrał zawody. Na co otrzymała odpowiedź, że właśnie jacht "America". Na pytanie o drugie miejsce odpowiedziano, że takowego nie ma. Sens tej odpowiedzi? W regatach liczy się jedynie zwycięzca, który w kolejnych zawodach broni tytułu. Od tego czasu rozpoczęła się wieloletnia historia tej rywalizacji. Pierwsze trofeum w postaci srebrnego pucharu zwanego 100 gwinei otrzymało właśnie nazwę Americas Cup - w hołdzie pierwszemu zwycięzcy. Przez 132 lata regaty wygrywali Amerykanie, aż do 1983 r., kiedy ich hegemonię przełamał jacht australijski. Impreza odbywa się co 4 lata, zawsze na wodach ostatniego zwycięzcy. W trakcie ostatniej (2003 r.) triumfował szwajcarski Alinghi z Genewy, ale ponieważ kraj ten nie ma dostępu do morza, wybór padł na Walencję. Konkurentami były tak znane ośrodki jak Marsylia, Malmoe czy Trapani na Sycylii. Obecne regaty trwają od 16 kwietnia. W fazie wstępnej rywalizacji - zwanej Louis Vuitton Cup - uczestniczyło 11 jachtów. Do finału weszli nowozelandzki "Emirates Team New Zealand" oraz włoski "Luna Rossa Challenge". Zwycięzca tej rywalizacji dostąpi zaszczytu bezpośredniej walki z jachtem szwajcarskim. Od momentu przyznania organizacji regat Walencja zmieniła się nie do poznania. Dotyczy to nie tylko portu handlowego, trzeciego co do wielkości w Hiszpanii, ale także portu jachtowego i przede wszystkim samego miasta, gdzie czuje się atmosferę wielkiego sportowego święta. Praktycznie od podstaw stworzono rejon imprezy o powierzchni 1 mln metrów kwadratowych. Obejmuje on niezliczone restauracje, bary, sklepy, tereny wystawowe, a także przepiękne ogrody. Tymczasem jeszcze w 2003 r. funkcjonował tam jedynie jeden skromny bar dla dokerów. W starych magazynach portowych powstały dyskoteki i sale wystawowe. Główny budynek regat to piękny i widoczny z daleka 4-piętrowy obiekt o wysokości 25 m z otaczającym go ogrodem o powierzchni 107 tys. mkw. Nieopodal znajduje się luksusowa marina na 636 jachtów, wyposażona we wszelkie media, sanitariaty, stacje bunkrowe. Port pasażerski dysponuje z kolei miejscem na 40 superluksusowych jachtów. Na terenach regat są też drogi dla rowerzystów o długości 7 km. Atmosferę wielkiego święta czuje się już na autostradzie do miasta; wielkie banery i drogowskazy bezbłędnie kierują kibiców na teren regat. Blisko portu jachtowego prezentowane są oryginalnej wielkości kopie jachtów uczestniczących w zawodach, co pozwala miłośnikom tego sportu zapoznać się z bliska z tymi wspaniałymi cudami techniki żeglarskiej. A wystarczy wspomnieć, że oryginały warte są dziesiątki milionów euro. Zresztą na każdym kroku widać, jak wielki kapitał został zaangażowany w tę imprezę, a wśród sponsorów są światowe marki. Organizatorzy zadbali o popularyzację rywalizacji, a także o możliwość śledzenia jej na bieżąco. Miłośnicy mogą wypłynąć statkami pasażerskimi na redę i ze stosunkowo niewielkiej odległości obserwować regaty. Z kolei transmisja odbywa się z wykorzystaniem najnowszych technik, włącznie z kamerami zainstalowanymi na jachtach, pływających katamaranach. Ujęcia wykonuje też helikopter. Transmisja telewizyjna koordynowana jest z 33 kamer i dostępna również w Internecie. Jak wielkie jest zainteresowanie, świadczy fakt, że w kolejnych regatach jako członkowie załogi, w roli pasażerów i obserwatorów brali udział król Juan Carlos i książę Felipe. Dzięki świetnie zorganizowanej transmisji w samym porcie jachtowym liczba kibiców mogących na bieżąco obserwować zawody - wzbogacone fachowym komentarzem - sięga 20 tysięcy. Należy życzyć organizatorom zlotu żaglowców w Szczecinie, aby własną imprezę wykorzystali dla dobra miasta i regionu tak wspaniale, jak uczynili to w Walencji.
 
Lech Łyczywek
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl