Dobiegają końca prace przygotowawcze do wielkiej imprezy żeglarskiej, której finał odbędzie się w
Szczecinie. Miasto spodziewa się kilku tysięcy żeglarzy, kilkudziesięciu najpiękniejszych żaglowców świata, towarzyszących im różnej wielkości jachtów, żaglówek i łodzi. Oczekiwanych jest od kilkuset do
półtora miliona turystów. Zlot żaglowców to bowiem nie tylko wielkie święto żeglarstwa, ale widowiskowa impreza dla ogromnej rzeszy społeczeństwa.
Rozmowa z Tomaszem Banachem, pełnomocnikiem
prezydenta Szczecina ds. organizacji regat The Tall Ships Races Szczecin 2007
- Jak Szczecin jest przygotowany do finału regat The Tall Ships Races 2007, największej masowej imprezy w
swojej dotychczasowej historii?
- Zbliżamy się do oczekiwanego przez wszystkich wielkiego finału. Już wiadomo, że przypłyną do nas 92 jednostki, choć lista nie jest jeszcze definitywnie
zamknięta. Na zlot zapowiedziało swoje przybycie 19 największych żaglowców świata. Chciałbym podkreślić, że celem podstawowym imprezy jest satysfakcja załóg pływających. Jako organizatorzy musimy im
przygotować doskonałe warunki. Dodatkowym celem jest natomiast promocja Szczecina, tak w kraju, jak i w świecie, odnowienie wizerunku miasta morskiego. Pokazanie się z najlepszej strony, by w przyszłości
zaistnieć w kalendarzu corocznych imprez żeglarskich, zwrócić uwagę na atrakcyjność turystyczną i walory rekreacyjno-sportowe. To ogromne wyzwanie. Sądzę, że nie zawiedziemy.
Jeśli dobrze
przygotujemy zlot, jako organizatorzy otrzymamy certyfikat głównego organizatora regat STI (Sail Training International) zaświadczający o turystycznym charakterze Szczecina, jego sprawności
organizacyjnej, miasta, które potrafi sprostać tak dużym wyzwaniom, jak światowy Zlot Żaglowców. Taki certyfikat jest cenną przepustką do najwyższych rangą światowych imprez. Potwierdza zdolność do
inwestycji turystyczno-żeglugowych i zagospodarowania nadwodnych terenów. I wreszcie jest gwarancją, że nie będzie pomijane przy podejmowaniu kolejnych decyzji o imprezach o podobnym zasięgu.
Nasze
przygotowania trwają od trzech lat. Podzieliliśmy je na sześć działów. Najwięcej czasu pochłonęły prace związane z infrastrukturą. A tych było najwięcej w północno-zachodniej części miasta. Do nich
należało m.in. przygotowanie nabrzeży, uregulowanie spraw własnościowych związanych z terenami, gdzie odbywać się mają imprezy i cumować jednostki. Okazało się bowiem, że miasto nie jest właścicielem
większości terenów leżących bezpośrednio przy Odrze. Nastąpiło pogłębienie toru wodnego, przejęcie terenów Starówki (jest już długo oczekiwana zgoda Ministerstwa Skarbu Państwa). Ogrom działań pochłonęły
prace administracyjne związane z zorganizowaniem całego zaplecza socjalnego dla załóg, tj. szalety, natryski, pralnie dla załóg, miejsca dla oficerów łącznikowych, ale także przygotowanie ścieżek
rowerowych. Trzeba było przygotować modernizację i wizualizację terenów przyregatowych, jak chociażby oświetlenie mostu Długiego, odmalowanie Trasy Zamkowej. Może uda się jeszcze efektownie podświetlić tę
okazałą arterię wzorem wspomnianego mostu Długiego. W przygotowaniu jest odrestaurowanie dworca głównego PKP Będzie on odmalowany, ale niestety, nieodnowiony architektonicznie. Czas inwestycyjny jest zbyt
długi na tego typu roboty. W samym centrum regat na Wyspie Grodzkiej przygotowaliśmy ponton cumowniczy. Na Wyspie Bielawa siedzibę znajdzie centrum zarządzania bezpieczeństwem. To ogrom działań,
zważywszy, że czasu byto bardzo mało. Takie imprezy w świecie przygotowywane są od lat. My, niestety, takiego luksusu nie mieliśmy.
- Ile środków dotychczas pochłonęły wszelkie prace
przygotowawcze?
- Trudno jeszcze określić, ale szacunkowo ok. 30 mln zł. Mimo problemów z tzw. puli rządowej udało się już skonsumować 10 mln zł. Dzięki finałowi regat na trwałe miasto będzie
miało również efektownie oświetlony wlot do Szczecina.
- Czego z zaplanowanych zadań nie udało się zrealizować?
- Zanim odpowiem, chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że plan organizacji
finału regat postawiliśmy na poziomie maksimum. Od początku miałem świadomość, że nie wszystko będzie można przeprowadzić z uwagi na ograniczone finanse i krótki czas, który mamy do dyspozycji. Niestety,
wiemy już, że nie będzie nowego dworca PKP Reprezentacyjne Wały Chrobrego w dalszym ciągu wymagać będą odnowienia i remontu. Ze względów proceduralnych nie było szansy na przeprowadzenie robót
budowlanych. To rejon spodziewanych odkryć wykopaliskowych. A odkrycia historii mogłyby unieruchomić tę część miasta na długie miesiące.
Niezadowolony jestem głównie z niskiej świadomości żeglarskiej,
ale także morskiej szczecinian. Element edukacyjno-wychowawczy pozostawia wiele do życzenia. Małym zespołem organizatorów regat niewiele można dziś zrobić w sferze świadomości. Potrzeba całej rzeszy
sprzymierzeńców na różnych szczeblach, propagatorskich i nauczycielskich przedsięwzięć szacowanych na lata. Właśnie w tych obszarach świadomości widać jak ogromne spustoszenie w umysłach zrobiły czasy
"komuny", które żeglarstwo uznawały za sport elitarny, którego nie należało wspierać.
- Odbył pan dziesiątki spotkań w różnych środowiskach propagując ideę finału regat, szukając
sprzymierzeńców imprezy poza oczywiście gronem żeglarskim. Jakie refleksje towarzyszą wszelkim działaniom także promocyjno-sponsorskim?
- Rzeczywiście odbyłem dziesiątki spotkań, w szkołach,
na uczelniach, w gronach biznesowych i instytucjonalnych, także szacownych - rotariańskich. Z prawie każdego spotkania wychodziłem z rozdartym sercem, gdyż miałem zbyt mało czasu na zaszczepianie miłości
do wody, wielkich żagli, pobudzenie potrzeby odkrywania nieznanych obszarów dużych wspólnych imprez jednoczących pokolenia i nacje. Ale zawsze wychodziłem z tych spotkań podbudowany zainteresowaniem
tematyką. Pytań było bardzo dużo. W ludziach drzemią ogromne pokłady pędu do świata, wody i przestrzeni.
Druga refleksja: nie sądziłem, że tak niska jest świadomość morska w Polsce, w stolicy, także w
środowisku skupionym wokół tzw. klubu szczecińskiego. Brakuje promocji i lobbingu na rzecz nie tylko Szczecina, ale i wielkiej wody.
Trzecie spostrzeżenie - gremia, na które jako organizatorzy
liczyliśmy, nastawione są wyłącznie oczekująco i kibicujące Do krytyki pierwsi, do pracy dalecy. Nawet czasami w obszarze przedsiębiorców działających w gospodarce morskiej trudno było znaleźć
sprzymierzeńców. Tłumaczenie, że finał nie ma przełożenia bezpośredniego na efekty firmy było dla mnie niemiłym zaskoczeniem. Reasumując, przygotowanie finału regat to ogromna praca, niestety, głównie w
samotności, bez realnego wsparcia tak w samym mieście, jak i w kraju.