Gdańska Stocznia "Remontowa" rozpoczęła obchody 55-lecia swej działalności i jak rzadko która stocznia - nie
tylko w kraju - ma duże powody do zadowolenia. Nie dlatego że istnieje, ale przede wszystkim dlatego że ma się dobrze. Jej hasło promocyjne nieźle oddaje stan obecny: "Im starsza tym młodsza".
W ub.r. 3 największe stocznie produkcyjne sprzedały w sumie 18 statków, o łącznej wartości ponad 885 mln USD. Natomiast Gdańska Stocznia "Remontowa" i jej grupa kapitałowa, do której należy także
Stocznia Północna, zbudowała 9 jednostek. Stocznie produkcyjne poniosły jednak straty ze swej działalności (ich rozmiary nie są jeszcze wyliczone, ponieważ nadal trwa sporządzanie bilansów), które są
konsekwencją rosnących kosztów produkcji (zwłaszcza cen stali), a także silnego obecnie złotego w stosunku do dolara (podczas gdy 2-3 lata temu, w chwili zawierania kontraktów, relacje te były inne).
Natomiast gdańska "Remontówka" i jej 25 spółek, o różnych specjalnościach produkcyjnych, zanotowała w 2006 r. zysk w wysokości ponad 42 mln zł i po raz pierwszy w swej historii przekroczyła w
przychodach 1 mld zł. Plany na br. zakładają nawet 50 mln zł zysku oraz przychody na poziomie 1,25 mld zł dla GRS i 1,7 mld zł dla całej grupy.
Jak to możliwe, że tylko "Remontówka" odnosi
sukcesy na rynku i zarabia na tym, co robi, a pozostałe stocznie produkcyjne nie? Powodów jest kilka. Prywatyzacja stoczni w 2001 r. była właściwie już tylko ugruntowaniem wszystkich pozytywnych tendencji
i przemian organizacyjno-produkcyjnych, jakie dokonywały się w niej od początku lat 90. minionego stulecia. Wtedy to świat RWPG legł w gruzach, a nasz przemysł okrętowy i remontowy stracił największego
klienta. "Remontowa" zaś zaczęła zdobywać doświadczenia w nowym świecie wolnego rynku i ostrej konkurencji, a wraz z tym - modyfikowała strategię, szukając dla siebie właściwego miejsca. W rezultacie,
GSR działając na globalnym rynku, sama stała się firmą globalną, o opinii solidnego partnera, akceptowanego przez największe na świecie firmy armatorskie. Dziś pracuje w niej 2B00 osób (w całej grupie -
ponad 7 tys.). Ponieważ gwarantuje zarobki konkurencyjne na pomorskim rynku stosunkowo najmniej odczuwa negatywne skutki masowej migracji polskich stoczniowców za granicę, w poszukiwaniu lepszych
pieniędzy.
Do dzisiejszych sukcesów GSR dochodziła stopniowo, ale w wyniku agresywnej polityki marketingowej, dywersyfikacji produkcji i szukania najlepszych rozwiązań organizacyjnych wewnątrz
firmy. Po umocnieniu pozycji na europejskim rynku remontów statków, stocznia rozpoczęła przebudowy skandynawskich promów pasażersko-samochodowych, dostosowując je do najnowszych wymogów bezpieczeństwa
żeglugi. Sukcesy w tej dziedzinie zaowocowały rozszerzeniem oferty o przebudowy tankowców na jednostki typu shutlle tan-ker, a potem - remontami i przebudową platform wiertniczych. Pierwszą była kilka lat
temu amerykańska platforma Glomar Arctic IV, ostatnią, czwartą - norweska platforma Bedford Dolphin, której właściciel zażyczył sobie także modyfikację najważniejszych systemów i urządzeń wiertniczych.
Trzeba również wspomnieć o przebudowie tankowców, która polega na dobudowywaniu do nich drugich burt, co również jest unikatową czynnością na świecie. Dochodzi do tego przebudowa tankowca i zmiana
jego funkcji, gdyż statek pełnić teraz będzie rolę pływającej rafinerii. Takie zamówienie złożył w Gdańsku brazylijski potentat naftowy Petrobras.
Wizytówką gdańskiej "Remontówki" jest nie
tylko przedłużanie, ale i skracanie statków. Właśnie ostatnie dwie operacje tego rodzaju przeprowadzono na dwóch tankowcach Willift Eagle i Willift Falcon, które zostały skrócone aż o 44 m każdy, a ich
pokłady obniżono o 8 m. W efekcie powstały statki do transportu ładunków ciężkich i wielkogabarytowych, w tym m.in. do platform wiertniczych.
W ostatnich latach stocznia wzięła udział w budowie
także nietypowych projektów, jak choćby transshipper, czyli bazy do przeładunku węgla na wodzie, której budowę zlecił niemiecki armator Egon Oldendorff. Obecnie baza ta, z powodzeniem, pracuje u wybrzeży
Turcji. Innym, nietypowym obiektem była pływająca stacja przeładunkowa, która używana jest w projekcie budowy największego samolotu pasażerskiego Airbus A380.
Milowym krokiem w dywersyfikacji
działalności stoczni stała się budowa nowych statków. Pierwsze doświadczenia zdobywała przy produkcji rzeczno-morskiego kontenerowca Szeksna. Potem przyszły statki szkolne i naukowo-badawcze dla polskich
uczelni morskich Horyzont II i Nawigator XXI. Później powstawały coraz bardziej skomplikowane i coraz trudniejsze w budowie jednostki na rynek norweski, angielski czy niemiecki. Były to statki niszowe,
gdyż "Remontowa" i Stocznia Północna specjalizuję się w takich jednostkach, jak holowniki pełnomorskie do obsługi offshore, promy pasażersko-samochodowe, specjalistyczne jednostki do obsługi torów
wodnych i statki ewakuacyjne eksploatowane również w przemyśle naftowym na morzu.
Obecnie GSR kończy realizację kontraktu na budowę 3 specjalistycznych statków do obsługi torów wodnych: Alert,
Pharos (jego matką chrzestna została brytyjska księżniczka Anna) oraz Galatea, dla brytyjskiego armatora Trinity Lighthouse, mającego 500-letnią tradycję. Natomiast w Stoczni Północnej, która w całej
grupie kapitałowej pozostaje głównym wykonawcą kontraktowanych przez "Remontową" statków, trwają prace przy budowie 15 jednostek. Jej portfel zamówień jest praktycznie zamknięty do 2009 r., a
podpisywane nowe kontrakty wypełniają jej zobowiązania na kolejne lata. Tu najciekawszą zapewne jednostką, do budowy której Stocznia Północna niebawem przystąpi, będzie unikatowy gazowiec, o ładowności
7500 m3, przystosowany do przewozu zarówno LNR jak tez LPG i etylenu. Jego odbiorcą będzie armator holenderski. Takiego statku nie zbudowała dotąd żadna stocznia europejska.
Warto wreszcie
powiedzieć o najnowszym projekcie związanym z dywersyfikacją działalności GSR. Mianowicie, chce zostać... armatorem. Zamierza bowiem budować prototypowe statki, które potem będzie czarterowała innym
przewoźnikom. Pytany o powody takiej decyzji prezes "Remontowej" i jej współwłaściciel Piotr Soyka, powiedział, że bez nowych produktów, serwisów, czy ofert, nie można być stale obecnym na rynku
globalnym.
- Trzeba rynek i konkurencję zaskakiwać co roku nowym pomysłem, dlatego że wszystko, co się powtarza, co jest już znane, nie ma szans się przebić. Stąd ciągle szukamy czegoś nowego, a jeżeli
kogoś mamy podpatrywać, to tych najlepszych - podkreślił prezes Soyka.