Kilkudziesięciu rybaków chce zatrudnić francuski armator z Boulogne sur Mer nad Kanałem La Manche. Przez dwa dni prowadził w Szczecinie
rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami do pracy.
Weryfikację od poniedziałku prowadzili armatorzy Patrice i Bruno Leduc, właściciele firmy Comptoir des Peches d'Europe du Nord.
- Nasi
goście weryfikowali kandydatów na rybaków pokładowych, operatorów maszyn przetwórczych, oficerów pokładowych (nie wachtowych lecz do organizacji pracy na pokładzie), mechaników-motorzystów - wylicza Marek
Barański ze Związku Zawodowego Marynarzy i Rybaków Kontraktowych, który zorganizował nabór.
Jak nas poinformowano, statki rybackie z Boulogne mierzą po około 40 metrów długości. Na ich pokładzie są
linie maszyn przetwórczych do obróbki ryb. Francuzi łowią m.in. ryby dorszowate.
- Członkowie naszego związku będą pracować konkretnie dla tej firmy z Boulogne, ale niewykluczone, że i inni
armatorzy zechcą pójść w ślady panów Leduc i zatrudnić polskich rybaków, którzy znajdują tam coraz większe uznanie - mówi Barański.
Francuzi wybiorą do pracy około 40 osób. W ich firmie od dwóch
lat pływa już pięciu naszych rodaków, członków związku zawodowego "kontraktowych". Jak informuje M. Barański, rybacy zostaną zatrudnieni na paromiesięcznych kontraktach z możliwością ich przedłużenia.
Mają zarabiać tyle, co ich francuscy koledzy.
Oprócz papierkowej roboty i zebrania kompletu dokumentów, francuski pracodawca będzie jednak musiał pokonać jeszcze jedną przeszkodę. Otóż tamtejszy
rząd, liberalizując politykę zatrudnienia obcokrajowców, odblokował możliwość przyjmowania ich do pracy w 62 zawodach. Zapomniano jednak o rybołówstwie. Dlatego armatorzy wybierają się do ministerstwa
pracy w Paryżu z wnioskiem o zgodę na zatrudnienie Polaków.