"Dalmor", który przetrwał po upadku innych polskich firm połowów dalekomorskich, chce być deweloperem. - Czy
pójdziemy w tym kierunku, będzie uzależnione od naszego właściciela, którym jest Skarb Państwa - podkreśla Krzysztof Lerch, wiceprezes spółki. Doświadczenie z Gdyni może się okazać dobrym przykładem dla
władz Szczecina, które mają przecież plany wobec Łasztowni.
W "Dalmorze" opracowano program restrukturyzacji firmy i jej dalszej strategii rozwoju. Został on przedstawiony w Ministerstwie Skarbu
Państwa. Jeżeli zostanie zaakceptowany, firma pójdzie w kierunku budownictwa. Zmieni się więc wiele, jednak dotychczasowa działalność będzie kontynuowana i w miarę konieczności powoli wygaszana. Nic więc
dziwnego, że branżowe "Namiary na Morze i Handel" poinformowały: "Być może, już za pięć lat, tereny gdyńskiego "Dalmoru", od ponad 60 lat związane z rybołówstwem, zmienią się nie do poznania
".
Proces ten już się zaczął, choć na razie na działce, którą od spółki-córki "Dalmoru" wykupił deweloper - Invest Komfort. Powstaje na niej najwyższy w Polsce apartamentowiec zbudowany poza
Warszawą.
- Obiekt w stanie surowym wzniesiony został już powyżej łącznika - informuje K. Lerch. Jak niedawno poinformowało "Wprost", "lokatorzy ostatnich pięter gdyńskich Sea Towers zobaczą w
słoneczne dni z tarasu szwedzką Karlskronę".
Dlaczego i "Dalmor" chce pójść w ślad za Invest Komfortem? - Robimy to z prostej przyczyny: nasze tereny są położone w centrum miasta, a życzeniem i
wizją jego władz jest to, żeby Gdynia podążała za tym, co się dzieje na świecie - mówi "Kurierowi" wiceprezes "Dalmoru".
Na świecie w rejonach aglomeracji położonych nad słoną czy słodką wodą
mamy do czynienia ze zjawiskiem tzw. waterfrontów (front wodny). To termin urbanistyczny, który odnosi się właśnie do terenów na styku dwóch żywiołów - wody i lądu. Z jednej strony najczęściej są
zdekapitalizowane tereny portowe, a z drugiej miasto. Jedna ze sfer - przemysłowa - robi miejsce pod domy i gmachy. W Gdyni taka okazja powoli się pojawia, ale proces ustępowania działalności gospodarczej
z atrakcyjnych nabrzeży w sąsiedztwie słynnego Skweru Kościuszki może potrwać kilka lat. Powoli zanika tam bowiem działalność w branży rybołówstwa dalekomorskiego. Armator posiada jeszcze tylko trzy
trawlery, które poławiają na półkuli południowej. Mogą to robić jeszcze przez wiele lat, ale nie absorbują już infrastruktury macierzystego portu.
Jak powiedział "NnMiH" Krzysztof Rychlicki, prezes
"Dalmoru", główne obiekty firmy, m.in. chłodnie, hale przetwórstwa rybnego zostały zbudowane w latach 60. tamtego stulecia. Inwestycja była pod potrzeby państwowego przedsiębiorstwa, które musiało
wykarmić kraj. W najlepszych swych czasach zatrudniano tam aż 7,5 tysiąca ludzi, a po morzach pływało 70 różnych statków rybackich, w tym aż 40 trawlerów przetwórni. Ale sytuacja na świecie się zmieniła,
nie tylko dlatego, że polskie rybołówstwo dalekomorskie kilka lat temu wypadło z gry na oceanicznych łowiskach. Coraz częściej ryby ładuje się do kontenerów chłodniczych, które wędrują na kontenerowce, a
te z kolei zawijają tylko do odpowiednich terminali. Nabrzeża "Dalmoru" z biegiem lat będą więc tracić rację bytu.
- Na dziś nie jestem jednak w stanie powiedzieć, co będzie z tymi obiektami - mówi
K. Lerch. - Jeżeli zostanie zaakceptowany program i miasto będzie się rozwijało w tym kierunku, to nie widzę możliwości, aby chłodnie, które do chłodzenia wykorzystują amoniak, znalazły się w tej
strukturze - dodaje.
Wygaszanie działalności przemysłowej miało już miejsce w wielu portach na świecie. Powstały tam waterfronty. Jak pisze "Wprost": "Coraz większym atutem staje się morze", a
mieszkania z widokiem na Bałtyk na wysokości kilkudziesięciu metrów, jak w przypadku Sea Towers, trafiły już na rynek wtórny. Cena jednego metra kwadratowego dochodzi w nich do 30 tys. zł - o 50 proc.
więcej niż chciał deweloper".
W Szczecinie mamy Łasztownię i przyległe tereny, z których port handlowy powoli się wycofuje i przenosi na nowocześniejsze terminale. Nikt jednak nie będzie budował
prawie 100-metrowych wieżowców, bo nierozsądnie byłoby stawiać budynki wyższe od gmachów na Wałach Chrobrego. Na razie więc oglądamy symulacje komputerowe kameralnych, paropiętrowych nadodrzańskich
apartamentowców.