Nigdy nie słyszałem o jakichkolwiek próbach wrogiego przejęcia Stoczni Szczecińskiej przez obcy kapitał - twierdził
wczoraj w sądzie były minister skarbu państwa Wiesław Kaczmarek.
O jego przesłuchanie wnioskowali oskarżeni byli członkowie zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA Zeznania Kaczmarka miały
dotyczyć m.in. prób wrogiego przejęcia Stoczni Szczecińskiej przez obcych inwestorów, np. Koreańczyków. Miało to doprowadzić do przejęcia kontraktów stoczni oraz jej zamknięcia. Zdaniem oskarżonych,
zabezpieczeniem przed takim działaniem było skupywanie akcji stoczni przez firmę.
- Przewodniczący rady nadzorczej stoczni zeznawał, że uzyskał od zarządu firmy informacje o rozmowach ministra
przekształceń własnościowych z Koreańczykami. Bez udziału stoczni. Czy takie rozmowy miały miejsce? - pytał sędzia.
- Takich rozmów z moim udziałem i z Koreańczykami na temat sprzedaży pakietu akcji
stoczni nigdy nie było - stwierdził Kaczmarek. Dodał, że nie przypomina sobie, aby przedstawiono mu dokumenty, z których wynikałaby możliwość sprzedaży akcji stoczni obcemu inwestorowi.
-W okresie
swojej pracy w rządzie nie słyszałem o jakichkolwiek próbach wrogiego przejęcia stoczni. Po informacjach mediów traktowałem to jako wrogie, kontrolowane public relations. W mojej ocenie przykładem
wrogiego przejęcia byłoby przejęcie Stoczni Gdynia przez Stocznię Szczecińską w ramach programu dużego holdingu - zeznał eksminister.
Kaczmarek odniósł się także do sytuacji stoczni i holdingu w latach
2001-02. - Stocznia wcześniej była wizytówką sukcesu. To, co zobaczyłem wtedy, było rozczarowaniem. To był skutek decyzji z lat 1999-2000. Ktoś przekroczył barierę kompetencji. Wykluczam, aby ktoś z rządu
chciał uczynić krzywdę stoczni - powiedział.
Jego zdaniem, sytuacja przypominała panikę na okręcie, nerwowe gaszenie pożaru.
- Według banków, nie do przyjęcia była sytuacja, kiedy stocznię ratuje ta
sama grupa menedżerów, która doprowadziła do jej kłopotów - stwierdził świadek.
Dziś kolejna rozprawa. Swoje zeznania mają składać min. rzeczoznawcy majątkowi.
Proces członków byłego zarządu
holdingu rozpoczął się w październiku 2004 roku. Na ławie oskarżonych zasiada siedem osób, w tym eksprezes firmy i jeden z wiceprezesów - były wojewoda szczeciński. Zdaniem prokuratury, zarząd spółki
przekroczył swoje uprawnienia i nie dopełnił obowiązków w latach 1999-2000, czym naraził stoczniowy holding na szkodę w wysokości ponad 68 min zł. Prezesi nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Grozi
im od roku do 10 lat więzienia.