Morska Solidarność jest oburzona na ministra gospodarki morskiej Rafała Wiecheckiego. Powodem jest projekt ustawy. Związek
apeluje do prezydenta, marszałka Sejmu i premiera o "obronę honoru biało-czerwonej bandery". Szef resortu uważa natomiast, że postawa związku zamiast zachęcić armatorów do powrotu pod narodową
banderę, wypłoszy pod obce rejestry dwa ostatnie statki.
Przypomnijmy, że resort forsuje pakiet ustaw, które - jego zdaniem - powinny skłonić armatorów do przerejestrowania floty pod polską flagę.
Obecnie w zespole trójstronnym, w którym zasiadają przedstawiciele ministerstwa, związków i armatorów, omawiany jest projekt ustawy o zatrudnieniu na morskich statkach handlowych.
Jednak Janusz
Maciejewicz, przewodniczący Krajowej Sekcji Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ "Solidarność" twierdzi, że pomimo sprzeciwu jego związku minister "aprobuje i proponuje" możliwość zatrudniania
marynarzy na statku o polskiej przynależności na podstawie przepisów prawa obcego. Maciejewiczowi od dawna nie podoba się np., że na dwóch statkach Euroafriki, które są zarejestrowane w Polsce, załogi
zatrudniane są na podstawie cypryjskiego prawa pracy.
- Protestujemy też wobec niezgodnych z faktami stwierdzeń ministra i prezesa Związku Armatorów Polskich, że projekt ustawy opracowano na
podstawie uzgodnień ze związkami zawodowymi w ramach zespołu trójstronnego - dodaje.
Szef Morskiej Solidarności ma też zastrzeżenia do kilku innych zapisów i twierdzi, że ustawa "cofa nas do
średniowiecza", bo "pod hasłem powrotu statków pod biało-czerwoną banderę minister opracował chaotyczny i niespójny projekt nowej ustawy".
Zarzuty odpiera minister Wiechecki. Mówi, że
kwestionowany zapis był też w poprzednim prawie uchwalonym w 1990 r. Natomiast projekt nowej ustawy był dyskutowany w zespole trójstronnym i wszyscy się z nim zapoznali.
- Na jednym z posiedzeń
powiedziałem, że nie upieram się przy tym zapisie, że sprawa jest do dyskusji. Uważam jednak, że niektórym osobom tak naprawdę nie chodzi o to, żeby biało-czerwona bandera wróciła na statki rodzimych
armatorów. Chcieliby projekt przewlekać jeszcze przez parę lat, a najlepiej odłożyć na półkę - ripostuje R. Wiechecki. - Dla niektórych przynależność ich związków zawodowych do międzynarodowych
organizacji (ITF - red.) jest ważniejsza niż interes krajowy.
Maciejewicz twierdzi jednak: - Nigdzie za granicą nie spotkałem się z taką praktyką zatrudniania, jaką proponuje się w
ustawie.