Sceptycznie do żeglugi wodolotowej ma trasie Szczecin - Świnoujście podchodzi Ryszard Naklicki, prezes spółki Żegluga Pomorska.
Ma swoje powody. Przy Nabrzeżu Bułgarskim w Szczecinie stoi bezczynnie jego "Dolfijn II". W 2003 r. statek miał pływać w żegludze wolnocłowej z Gdyni do Bałtijska w obwodzie kaliningradzkim, ale firma
miała kłopoty z utworzeniem punktu odpraw granicznych.
Teraz Naklicki widziałby dotowanie biletów, ale nie na wodoloty, lecz na jego "Dolfijna", który może zabrać do 650 pasażerów. - W
przeciwieństwie do zamkniętych wodolotów, które błyskawicznie pokonywałyby trasę Szczecin - Świnoujście, duża jednostka pozwalałaby na rekreację i podziwianie widoków - uważa.
- Pot jak Adler przejął
żeglugę w rejonie Świnoujścia, specjalnie nie ma co z tym statkiem zrobić, a ma on duże możliwości rozrywkowe i gastronomiczne - zachwala prezes. - Mógłby np. cumować przy nabrzeżu opodal Urzędu Celnego,
a dwa razy w tygodniu wypływać na trasę do Świnoujścia.
Naklicki proponował współpracę, ale poprzedniemu zarządowi Szczecina. Wyliczył, że cena trzygodzinnego rejsu w jedną stronę byłaby porównywalna z
biletem kolejowym I klasy. Z dopłatą natomiast byłby tańszy niż za "dwójkę".