Przed szczecińskim sądem toczy się proces byłego zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA. Zeznania składają kolejni
świadkowie. Wczoraj oskarżeni przez prawie cztery godziny szczegółowo odpytywali szefa policyjnej grupy operacyjno-śledczej, która prowadziła postępowanie dotyczące holdingu.
On też sporządził dwie
notatki, które rozpoczęły całą sprawę. Ich treść była głównym tematem pytań oskarżonych. - Sporządzając notatki, miałem do dyspozycji dokumenty z Krajowego Rejestru Sądowego, informacje z Urzędu Kontroli
Skarbowej oraz pismo szefa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów do Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie - wyjaśnił świadek.
- Które materiały wskazywały na to, że doszło do istotnych
nieprawidłowości w procesie prywatyzacji Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA? - pytał były wiceprezes Grzegorz Huszcz.
- Analiza dokumentów z KRS wykazała, że stocznia została sprywatyzowana w taki
sposób, że pakiet kontrolny akcji objęli prezesi firmy. I nikt nie widział, w jaki sposób do tego doszło. Śledztwo utwierdziło nas, że coś było nie tak. Bo Grupa Przemysłowa była tematem tabu. Nikt nie
chciał nam mówić o jej składzie. Również we wszystkich dostępnych nam wtedy dokumentach dotyczących struktury holdingu o grupie nie było mowy - stwierdził policjant.
- Które z przeprowadzonych i
opisanych w notatce transakcji są nieprawidłowe? - dopytywał Huszcz.
- Z formalnego punktu widzenia były przeprowadzone prawidłowo. Jednak głównym wnioskiem dokonanej przez nas analizy było
stwierdzenie, że te transakcje mogły zostać przeprowadzone przez holding bez udziału Grupy Przemysłowej. Za dużo mniejsze pieniądze - dodał funkcjonariusz.
- A czy sporządzając notatki, zapoznał się
pan ze strategią stoczni? Czy te transakcje są z nią zgodne? - dociekał Huszcz.
- Nie uważałem, żeby istniała potrzeba badania tych transakcji w kontekście tej strategii - powiedział policjant
Na
ławie oskarżonych zasiada siedmiu byłych członków zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA, w tym eksprezes firmy i jeden z wiceprezesów - były wojewoda szczeciński.
Zdaniem prokuratury, zarząd
spółki przekroczył swoje uprawnienia i nie dopełnił obowiązków w latach 1999-2000, czym naraził holding na szkodę w wysokości ponad 68 mln zł. Prezesi nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Grozi im
od roku do 10 lat więzienia.