Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Tajemnicza bandera

Kurier Szczeciński, 2007-01-09
Pływający pod polską flagą statek handlowy uratował pięciu kostarykańskich rozbitków z tonącego powoli kutra rybackiego w pobliżu wybrzeży Salwadoru na Oceanie Spokojnym - poinformował kilka dnie temu PAP powołując się na Reutera. Informacja zdziwiła środowisko żeglugowe nad Wisłą. Zwłaszcza, że powtórzyło ją wiele polskich tytułów prasowych. Reuters nie podał nazwy polskiego statku, więc na próźno byłoby go szukać w prasowych doniesieniach. W Polskiej Żegludze Morskiej, która o takich akcjach od razu informuje, tym razem nic nie wiedzieli; nie zadzwonił żaden kapitan, aby się wraz z załogą pochwalić. Nie zadzwonił, bo nie miał na rufie biało-czerwonej bandery, na którą się powołuje agencja. A nie miał, bo wszystkie statki PŻM są przecież dawno przeflagowane pod obce flagi. Pod Salwadorem mogłaby się ewentualnie wykazać jedna z dwóch załóg Euroafriki Linie Żeglugowe, bo wciąż jej dwa statki - prom "Mikołaj Kopernik" i ro-rowiec "Inowrocław" pływają w narodowych barwach. Tylko że pierwszy obsługuje linię ze Świnoujścia do Ystad, a drogi z Gdyni lub Szczecina do Helsinek. Jakim więc cudem jeden z nich znalazłby się aż na Pacyfiku? Zresztą być może i te ostatnie jednostki zostaną przeflagowane pod wygodne lub inaczej tanie bandery. Może być jeszcze jedno wyjaśnienie. Nie ma co ukrywać, że ilość kolorów na polskiej fladze jest dość skromna i być może doszło do pomyłki. Bo co mogli widzieć wycieńczeni rozbitkowie z zepsutego 11-metrowego kutra rybackiego, którzy dryfowali przez ponad pięć tygodni? Co prawda mieli dietę bogatą w białko, bo jedli mięso żółwi morskich i tuńczyków z odrobiną ryżu, ale pili zaledwie pół filiżanki wody dziennie, więc byli odwodnieni i do tego poparzeni przez słońce. Mogli więc na przykład ujrzeć barwy Indonezji lub Monako. Obie flagi państwowe tych krajów mają jednak czerwonym do góry (nie pamiętam, czy tak samo jest z ich banderami). Podobnie ma się sprawa z Singapurem, choć tu dochodzą gwiazdki z półksiężycem. Jest jeszcze hipoteza fantastyczno-ekonomiczna. W światowym shippingu pojawił się nieznany armator-patriota, który uznał, że trzeba rejestrować statki w Polsce, choć, jak powszechnie wiadomo, jest to nieopłacalne (dlatego flota rodzimych kompanii "wyemigrowała" do rajów podatkowych). Tak czy inaczej, rozbitkowie przebywali na "polskim" statku niedługo, bo wkrótce odebrała ich jednostka straży przybrzeżnej. "Nasz" frachtowiec rozpłynął się natomiast we mgle tajemnicy, a dziennikarska dociekliwość zakończyła się na przepisaniu agencyjnej wiadomości.
 
(M.Klasa)
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl