W Polskiej Żegludze Morskiej trwa kolejna kontrola, którą zarządziło Ministerstwo Skarbu Państwa. Sprawa jest jednak
zagadkowa, a prowodyrem ma być Paweł Brzezicki, były dyrektor tego państwowego przedsiębiorstwa. On sam zaprzecza. O kontroli dowiedzieliśmy się w kuluarach piątkowego spotkania noworocznego Krajowej Izby
Gospodarki Morskiej, które odbyło się w Cafe 22 w Pazimie.
To już druga taka inspekcja u armatora. Poprzednia miała miejsce w końcu marca ubiegłego roku, ale jak dotychczas do PŻM nie trafił raport
ministerialnej komisji.
- Podobno tamta kontrola miała być nieważna - powiedziała nam osoba pragnąca zachować anonimowość.
Teraz w siedzibie szczecińskiego armatora trwa kolejna inspekcja z resortu
skarbu. Urzędnicy z Warszawy pojawili się zaraz po nowym roku na trzy dni i choć na razie wyjechali z częścią materiałów z powrotem do Warszawy, ze Szczecina mają do nich trafiać kolejne dokumenty, bo
inspekcja ma potrwać do 15 stycznia.
Resort chce sprawdzić materiały związane z kontraktami na statki, które PŻM zamawia w Chinach. Sprawdzane są również wydatki na reklamę i reprezentację.
Zainteresowano się także wzrostem wynagrodzeń pracowników kompanii żeglugowej ze Szczecina. - Rzekomo ma on spowodować pogarszanie się wyniku finansowego PŻM - mówi jeden z pracowników przedsiębiorstwa.
Dodajmy, że w Polskiej Żegludze Morskiej były wzrosty pensji zasadniczych. W zeszłym roku marynarze, którzy żyją głównie z dodatków dewizowych, dostali 5 procent podwyżki wynagrodzeń złotówkowych,
natomiast służby lądowe - 8 proc.
Według wielu "peżetemowców", jedną i drugą kontrolę ktoś zainspirował. Jedna z osób twierdzi, że urzędnicy z resortu są telefonicznie instruowani, czego mają
szukać. Podejrzenie padło na Pawła Brzezickiego, byłego dyrektora tej firmy armatorskiej, który obecnie jest prezesem Agencji Rozwoju Przemysłu w Warszawie, a ta podlega Ministerstwu Skarbu Państwa.
Dodajmy, że między nim a obecnym dyrektorem - Pawłem Szynkarukiem - stosunki są złe.
- Kategorycznie dementuję te pogłoski - odpowiada jednak Brzezicki. - Nie rozumiem, na jakiej podstawie są te
podejrzenia.
- Po co więc ta kontrola, skoro kierownictwo PŻM jest nadzorowane przez radę pracowniczą, związki zawodowe, a co kwartał przesyła do Warszawy sprawozdania z działalności? - pyta jeden z
pracowników armatora.