Sąd Gospodarczy w Szczecinie ogłosił upadłość spółki Gulf Intermodal, producenta kontenerów ze Szczecina Płoni.
Wnioski o ogłoszenie upadłości złożyło kilkunastu pracowników, którym ta angielska firma jest winna zaległe wynagrodzenia. O upadłości nie zadecydowały jednak długi firmy wobec pracowników lecz ogromne
zadłużenie spółki wobec pozostałych wierzycieli, którym winna jest ona w sumie ponad 17 mln złotych.
Syndykiem masy upadłościowej została Maria Januszewicz, która dotychczas pełniła funkcję
wyznaczonego przez sąd zarządcy przymusowego. Jedną z pierwszych decyzji pani syndyk było zwolnienie Stanisława Augusta, dyrektora tego przedsiębiorstwa. Decyzja sądu zaskoczyła dyrektora.
- Ta decyzja
jest zaskakująca - powiedział. - Nie dostarczyliśmy sądowi wszystkich niezbędnych dokumentów. Skoro czekaliśmy na decyzję ponad trzy miesiące, to moglibyśmy poczekać jeszcze trzy dni dłużej. Spółka była w
bardzo złej sytuacji, ale nie dano właścicielowi żadnych szans na wyjście z kłopotów. Była firma zainteresowana przejęciem przedsiębiorstwa. Zarządca przymusowy nie pozwolił jednak właścicielowi na
przeprowadzenie transakcji - żali się były dyrektor.
Uważa on, że należało ratować firmę w inny sposób. Twierdzi, że upadłość to najgorsza ostateczność. Dziwi go przy tym, że doprowadziły do niej pozwy
pracowników. To ponury paradoks i ewenement w skali świata, uważa.
Fabryka kontenerów w Szczecinie Płoni ma - jeśli można tak powiedzieć - duże doświadczenie w upadaniu. To już czwarta upadłość w ciągu
ostatnich 10 lat. Po raz ostatni w 2002 r. uratował ją swoimi mądrymi decyzjami syndyk Frydrykiewicz. To właśnie od niego fabrykę kupił Ron Moore, Anglik, współwłaściciel małej rodzinnej firmy w
Liverpoolu. Czy tym razem firma przetrwa? Stanisław Augus uważa, że na rynku kontenerów jest dobra koniunktura. Po restrukturyzacji firmy (pozbyciu się zbędnego majątku, racjonalizacji zatrudnienia i
inwestycjach w park maszynowy) miałaby ona szansę odzyskać pozycję na rynku.
Obecnie przedsiębiorstwo zatrudnia 118 pracowników. Wartość majątku firmy wycenia się na niecałe 7 mln zł, długów na 17,4
mln zł. Spółka posiada jednak 13,5 ha gruntów położonych w doskonałym punkcie miasta na styku dróg krajowych nr 10 i nr 3. Majątkiem tym zainteresowana jest od pewnego czasu angielska firma zajmująca się
między innymi obrotem nieruchomościami - Salamanca. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że plany potencjalnego inwestora łączyły w sobie kontynuacje produkcji kontenerów i inwestycje na terenach przyległych
do fabryki w działalność komercyjną.