W styczniu Stocznia Szczecińska Nowa otrzyma prawdopodobnie dwa kredyty na bieżącą produkcję i dokończenie
kontraktów. Byłyby to pierwsze środki komercyjne udzielone przez banki polskiej stoczni po spektakularnej katastrofie jaką był upadek Porty Holding w 2002 roku, kiedy to banki straciły około 1 mld
złotych. Sytuacja szczecińskiej stoczni nie jest jednak najlepsza od czasu wstrzymania rządowych gwarancji na kredyty dla spółki w lipcu br.
Wstrzymanie poręczeń i gwarancji wiązało się z obawą przed
tym, że Komisja Europejska może zakwalifikować tego rodzaju działania rządu za niedozwoloną pomoc publiczną. Mogłaby wyciągnąć konsekwencje wobec stoczni, w tym wystąpić o zwrot poręczonych kredytów.
Wczoraj przedstawiciele Komisji Europejskiej byli z wizytą w szczecińskiej stoczni.
Sytuacja spółki jest od połowy tego roku trudna, ale nie beznadziejna. Jak zauważył w czasie wczorajszego posiedzenia
Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego Andrzej Stachura, prezes zarządu Stoczni Nowej - "stocznia wychodziła już z trudniejszych kryzysów". Główny problem to wydłużający się okres braku decyzji
państwowego właściciela w sprawie wsparcia dla stoczni.
W czasie wczorajszego spotkania w Urzędzie Wojewódzkim można było odnieść wrażenie, że Warszawa nie do końca wie, jak zarządzać stocznią i w
jaki sposób rozwiązać piętrzące się przed nią problemy. A jest ich sporo. Oprócz kwestii bieżącego finansowania produkcji na którą potrzeba ponad 100 mln złotych miesięcznie, najważniejszą sprawą jest
prywatyzacja. Jak zauważył wojewoda Robert Krupowicz aktualne pytanie brzmi już nie - czy prywatyzować, lecz - kiedy? Zgadzał się z tym przedstawiciel stoczniowej "S" Andrzej Antosiewicz, który w
trakcie dyskusji kilkakrotnie powtórzył, że państwo nie jest dobrym właścicielem. Obecny w Sali Rycerskiej Adam Stolarz z państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu poinformował, że do 15 stycznia gotowy będzie
harmonogram przekształcenia stoczni, która wraz ze stocznią w Gdyni sprywatyzowana powinna być do końca 2007 roku.
Po kilku miesiącach jałowych negocjacji z przedstawicielami resortów gospodarczych i
skarbu państwa sprawą osobiście zainteresował się premier Jarosław Kaczyński.
W ciągu ponad 4 lat istnienia SSN spółka otrzymała wsparcie w wysokości 340 mln zł. Pieniądze te przeznaczono na zakup
majątku niezbędnego do produkcji i spłatę tzw. historycznych długów upadłej poprzedniczki spółki. Prezes Stachura uważa, że nie było alternatywy dla tego wsparcia, ponieważ po upadku holdingu nowa spółka
pozbawiona była majątku.