Konkurencja na rynku sprawia, że klientów skłonnych do korzystania z usług poszczególnych portów trzeba szukać już nie tylko na ich
zapleczu, ale również na dalekim przedpolu. Nawet za oceanem. Pod koniec października wyjechała do Nowego Jorku wspólna misja handlowa przedsiębiorstw związanych z gdyńskim portem. W jej skład, oprócz
przedstawiciela zarządu portu, Janusza Jarosińskiego, wchodzili m.in. również prezesi: Bałtyckiego Terminalu Kontenerowego - Johannes de Jong, Spedcontu - Wojciech Witkowski i gdyńskiego Hartwiga - Jerzy
Popiel.
Wybór kierunku nie był przypadkowy. Gdynię, niemal od początku istnienia, łączyły bardzo ścisłe więzy z Ameryką. Obecnie, chociaż nie istnieją już bezpośrednie linie żeglugowe łączące miasto z
tym kontynentem, wymiana handlowa ze Stanami Zjednoczonymi nadal odgrywa w obrotach portu znaczącą rolę. Stąd tym razem, na wzór podobnych prezentacji, jakie odbywają się co roku w Helsinkach,
postanowiono ofertę portu przedstawić po drugiej stronie Atlantyku. Skład delegacji dobrano w ten sposób, by była to oferta możliwie pełna i kompleksowa, przygotowana z uwzględnieniem amerykańskiej
specyfiki, np. obecność przedstawiciela Spedcontu, który oferuje również usługi przewozowe do krajów azjatyckich, świadczyła o możliwościach portu wykraczających daleko poza krajowe granice.
Prezes
Jarosiński nie ukrywa, iż oferta nie była skierowana wyłącznie do klientów pragnących korzystać z usług portu, ale również do potencjalnych inwestorów. Duże inwestycje, realizowane obecnie w samym porcie
(np. drugi terminal kontenerowy), jak i na jego bezpośrednim zapleczu, zwłaszcza te usprawniające dostęp do portu od strony lądu, czynią z Gdyni znacznie atrakcyjniejsze, niż dotąd, miejsce do lokowania
kapitału. Chodziłoby, np. o inwestycje na terenie przyszłego centrum logistycznego, którego tereny już za kilkanaście miesięcy uzyskają, poprzez Trasę Kwiatkowskiego, znakomite połączenie z siecią drogową
kraju, a być może również, dzięki pobliskiemu lotnisku w Babich Dołach, z licznymi portami lotniczymi. Nie byłyby to zresztą pierwsze amerykańskie inwestycje w Gdyni, gdyż od dłuższego czasu funkcjonuje
już na terenie portu terminal firmy Westway, specjalizujący się w przeładunkach i składowaniu różnego rodzaju ładunków płynnych i sypkich. (Przedstawiciel firmy, mimo że jej siedziba mieści się daleko od
Nowego Jorku, również był obecny na spotkaniu.)
Już w przyszłym roku zarząd gdyńskiego portu, nie czekając na ewentualne dofinansowanie z funduszy unijnych, zamierza rozpocząć budowę infrastruktury, a
także zalążka przyszłego centrum - pierwszego magazynu. Port liczy na to, że zachęci w ten sposób klientów do dalszego inwestowania i zagospodarowania 30 ha gruntów, jakie są tam do dyspozycji. Z centrum
będą mogli zatem korzystać zarówno klienci, którzy wolą dzierżawić gotowe obiekty, jak i ci, którzy preferują inwestowanie we własne.
Na spotkanie promocyjne, które odbyło się w polskim konsulacie w
Nowym Jorku, przybyli przede wszystkim przedstawiciele załadowców i spedytorów, ale również największych oceanicznych firm armatorskich, np. Maerska i Evergreena. Byli obecni także przedstawiciele
konsulatu, którzy również z dużym zainteresowaniem obejrzeli prezentację.
- Kontakty zostały nawiązane, ziarno zostało posiane, czekamy teraz aż wzejdzie - podsumował wyniki misji J. Jarosiński.
Następna tego rodzaju amerykańska promocja gdyńskiego portu planowana jest za rok - w Chicago.