Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Uwierzmy w siebie

Namiary na Morze i Handel, 2006-11-17

Z Bolesławem Kościukiewiczem, pierwszym radcą Ambasady RP w Helsinkach rozmawia Lechosław Stefaniak. - Jak z perspektywy Helsinek widziana jest polska gospodarka? - Lepiej niż my sami ją postrzegamy. Finowie dobrze wiedzę, w jakim tempie Polska się rozwija. Wiedzą, jaki jest potencjał naszego rynku, wiedzą o naszych mocnych związkach z gospodarką europejską. Polska jest postrzegana jako silny i znaczący partner. Finowie widzą też, że potencjał ten nie jest jeszcze wykorzystany. - Jakie są, według fińskich ekspertów, mocne i słabe strony naszej gospodarki? - Finowie dostrzegają: po pierwsze - potencjał rozwojowy naszej gospodarki, po drugie - rozmiar rynku, po trzecie - dobrze wykwalifikowaną siłę roboczą, zwłaszcza wśród młodych pracowników, także jeśli chodzi o młodą kadrę kierowniczą. Doceniają korzystne położenie Polski, szeroko rozumianą konkurencyjność cenową, nasze osiągnięcia w sektorze ICT (informatyka, telekomunikacja, teleinformatyka - red.). Natomiast słabością naszej gospodarki - w opinii fińskich partnerów - jest wysoki poziom zadłużenia systemu finansów publicznych, niewysoki poziom aktywności inwestycyjnej, biurokracja i, niestety, często korupcja, brak sprawnych połączeń komunikacyjnych z państwami nordyckimi, także brak autostrady A-1 i - oczywiście - bezrobocie. Choć na ten ostatni problem Finowie patrzą również od strony społecznej. Jest jeszcze jeden fragment naszej rzeczywistości, który Finów niepokoi, mianowicie silne polskie rolnictwo i słaba gospodarka regionalna. Stąd fundusze, które potencjalnie mogłyby być wykorzystane przez Finlandię, idą do Polski. - Czyli jesteśmy postrzegani jako konkurenci do unijnych funduszy? - Tak, ale Finowie przyjmując to do wiadomości, starają się dbać o własne interesy w inny sposób. W trakcie swojej prezydencji w Unii Europejskiej, próbują np. lansować europejski model rolnictwa, uznający równoprawność różnych jego typów - także rolnictwa uprawianego na terenach mniej uprzywilejowanych klimatycznie i geograficznie, tzn. m.in. innymi również fińskich. - W jakim stopniu Finowie postrzegają Polskę jako partnera handlowego czy partnera do kooperacji, zwłaszcza w ostatnich dwóch latach po naszym wejściu do Unii? - Rzeczywiście, po akcesji postrzeganie Polski stało się bardziej wyraziste i jawi się ona jako istotny i - co więcej – obiecujący partner do współpracy gospodarczej i wymiany turystycznej. Ruszyła np. nowa linia Finnair z Helsinek do Krakowa. Przewoźnik ten zwiększył też częstotliwość połączeń z Warszawą, a w kwietniu 2007 r. uruchomi połączenie Helsinek z Gdańskiem. Inny przewoźnik, Bluel, już od wiosny br. lata do Warszawy. Możliwości współpracy gospodarczej nie są jednak w pełni wykorzystane. Wprawdzie obroty handlowe Finlandii z Polską rosną znacznie szybciej, niż Finlandii z resztą krajów z Unii, to jednak udział Polski w łącznym fińskim eksporcie kształtuje się na poziomie 2%. Z kolei import z Polski nie przekracza 1,3% fińskiego importu. To mało, jeśli porównamy się np. z Estonią. Trzeba jednak pamiętać, że Finlandia jest specyficznym krajem, o bardzo nielicznej Polonii, zwłaszcza gospodarczej, która w innych krajach była katalizatorem i często inicjatorem współpracy gospodarczej. To, co polski biznes osiągnął w Finlandii, jest przede wszystkim wynikiem cenowej konkurencyjności oferty i podejmowanych wysiłków promocyjnych. Ocenia się, że obroty handlowe między naszymi krajami mogą być co najmniej o 20-30% wyższe. Nie możemy się jednak dalej promować jako kraj taniej siły roboczej oraz reklamować nasze produkty jako może nieco gorsze, ale za to tańsze. Powinniśmy i możemy oferować wyroby i usługi wysokiej jakości - i za odpowiednią do jakości cenę. Musimy się przedstawiać jako kraj o rozwiniętej gospodarce, mogący współpracować z Finlandią w sektorach wysokich technologii, oferujący atrakcyjne możliwości inwestowania, np. w sektor usług okołobiznesowych (business process offshoring). Z naszego punktu widzenia, pożądany byłby transfer fińskiego know-how w zakresie organizacji pracy, promowania polityki proinnowacyjnej, import fińskich technologii ochrony środowiska czy wyrobów przemysłu elektromaszynowego. Niedawno słyszałem o fińskim przedsiębiorcy współpracującym z Polską i nieco utyskującym na bardzo wymagający polski personel zarządzający. Dobrym znakiem jest, jeśli Fin mówi o wymagającym polskim menedżmencie. Coś się u nas zmienia. Musimy po prostu uwierzyć w siebie, a nie poruszać się po rynku fińskim, czy innym, jak ubodzy krewni. Musimy mieć więcej wiary we własne siły i możliwości, i uporu w dążeniu do ich wykorzystania. - Dotychczas chyba najbardziej znanym i najbardziej powszechnym fińskim produktem na polskim rynku są telefony Nokia. W jakich dziedzinach prowadzimy obecnie wymianę handlową z Finlandią i w jakich moglibyśmy ją jeszcze rozszerzyć? - Kiedyś o naszym udziale w eksporcie do Finlandii i o jego wartości decydował węgiel i koks. Ich rola obecnie maleje, na rzecz maszyn i urządzeń, sprzętu transportowego. Eksportujemy również żywność, w tym produkty mleczarskie, owoce i warzywa. Natomiast z Finlandii sprowadzamy głównie maszyny i urządzenia oraz sprzęt elektrotechniczny, także papier. Wymiana przesuwa się w kierunku handlu towarami o wysokim stopniu przetworzenia. Duże szansę możemy mieć w eksporcie usług budowlanych oraz montażowych i wyposażeniowych dla przemysłu okrętowego. Finowie zdobyli zamówienia na kilka wielkich wycieczkowców i teraz poszukują poddostawców i podwykonawców. A zatem możemy wejść na fiński rynek usług wysoko kwalifikowanych. Ponadto, mamy szansę zwiększenia eksportu w przemyśle maszynowym i meblarskim. - Ilu polskich fachowców mogłyby zatrudnić fińskie stocznie? - Właściwie trudno powiedzieć, ilu. Na pewno nie można liczyć, że Finlandia będzie dla nas drugą Irlandią czy Wielką Brytanią. Zresztą sami Finowie nie bardzo wiedzą ilu Polaków już u nich pracuje, zwłaszcza w firmach, które zdobyły kontrakty na roboty budowlano-montażowe. Na pewno nie są to wielkie liczby. Jedno jest pewne, Finom zależy na zwiększeniu migracji zarobkowej do Finlandii. Lepiej jednak, żeby Polacy mogli znaleźć godne i dobrze płatne zatrudnienie w Polsce, a nie wyjeżdżali za granicę oraz by Finowie inwestowali w Polsce i tu zatrudniali naszych pracowników. - Czy kapitał fiński interesuje się Polską i inwestowaniem u nas, np. w fabryki? - Owszem. Według naszych danych, sporządzanych kiedyś przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych, a teraz przez Narodowy Bank Polski, wartość bezpośrednich fińskich inwestycji w Polsce wynosi ok. 500 mln euro, natomiast według danych fińskich, jest to trochę więcej - ok. 660 mln euro. Naszym krajem zaczynają się interesować znaczące fińskie firmy z sektora ICT. Można więc powiedzieć, że fiński kapitał interesuje się inwestycjami w Polsce, z tym że daleko mu jeszcze do poziomu zainteresowania np. Szwedów, choć na pewno kiedyś do tego dojdzie. Dotychczas polski rynek był Finom bardzo mało znany i dopiero nasze wejście do Unii spowodowało, że zaczęli się nim interesować. - A czy polski kapitał interesuje się inwestycjami w Finlandii? Czy do polskiej ambasady docierają jakieś zapytania w tej sprawie? - Właściwie nie. My w ogóle odczuwamy w Polsce brak kapitału i jest on potrzebny raczej na miejscu. Nie ma więc w Finlandii polskich inwestycji bezpośrednich. Natomiast można mówić o tzw. transferach kapitału między spółkami-córkami fińskich firm, które maję u nas swoje filie, a ich spółkami-matkami w Finlandii. Nie mamy też zapytań ze strony polskich przedsiębiorców co do możliwości inwestycyjnych w tym kraju, natomiast pojawiają się zapytania odnośnie wejścia z eksportem na fiński rynek. - Czym możemy konkurować na tamtejszym rynku i w jakich dziedzinach? - Możemy się pokazać w Finlandii z naszymi jachtami. Jest to produkt wysoce wyspecjalizowany, a Polska jest jednym z największych w Europie producentów jachtów małych i średnich. Równie interesująca może być oferta sprzętu AGD, turystyki zdrowotnej, usług budowlano-montażowych i związanych z nimi konstrukcji. Powinniśmy utrzymać też eksport żywności, bo na nią jest tam nieustający zbyt. Sporym zainteresowaniem cieszy się także sprzęt gospodarstwa domowego. Pojawiały się już próby sprzedaży do Finlandii farmaceutyków i myślę, ze warto kontynuować wysiłki, by pokazać tam nasze produkty z sektora wysokich technologii. - Obydwa kraje leżą nad Bałtykiem. Czy z tej racji współpraca w dziedzinach morskich ma największe szansę rozwoju? - Nie powiedziałbym, że akurat największe, ale rzeczywiście, w tej dziedzinie dużo jeszcze jest do zrobienia. Od dłuższego czasu nie mamy połączenia promowego z Finlandią. Dobrze by było, gdyby udało się zdecydowanie przyspieszyć realizację porozumienia o tzw. bałtyckich autostradach morskich, łączących porty polskie i fińskie. Dużą szansą może być podpisana umowa o współpracy między Gdańskiem i Turku oraz między województwem pomorskim i zachodnią Finlandią. Kontakty między miastami mogą dużo pomóc. Także polska ambasada sporo robi w tym kierunku. 1 grudnia br., w największym gospodarczym dzienniku fińskim "Kauppalehti", docierającym do 280 tys. czytelników, głównie ze środowisk biznesu i polityki, ukaże się 12-stronicowa wkładka promocyjna, poświęcona Polsce. Liczymy na to, że pomoże ona rozjaśnić trochę obraz Polski i ukazać ją Finom taką, jaką jest naprawdę. - Dziękuję na rozmowę.
 
Lechosław Stefaniak
Namiary na Morze i Handel
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl