W związku z pojawieniem się informacji na temat powrotu transatlantyku Rotterdam do Gdańska i remontu w Stoczni Gdańsk (patrz:
"Namiary" 19/2006), wojewoda pomorski, Piotr Ołowski, wysłał pismo do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, z zapytaniem czy armator (lub firma współpracująca z nim) otrzymał pozwolenia na remont
jednostki w stoczni, lub czy rozmowy w tej sprawie są w toku. Wojewoda był zaskoczony zapewnieniem właściciela jednostki, że posiada on stosowne zezwolenia na remont azbestowych konstrukcji oraz zgodę na
wywóz odpadów niebezpiecznych za granicę. Z dokumentów posiadanych przez Pomorski Urząd Wojewódzki wynika, że spółka "Algader Hoffman" nie posiada pozwolenia na wytwarzanie odpadów niebezpiecznych
podczas remontu statku, z wykorzystaniem nabrzeża jako "instalacji". Uzyskanie takiego zezwolenia musi być poprzedzone wydaniem decyzji o wytwarzaniu odpadów niebezpiecznych. W tym przypadku leży to w
gestii prezydenta Gdańska. Wiadomo jednak, że decyzji takiej nie ma.
Wojewoda Ołowski otrzymał też zapewnienie od Andrzeja Jaworskiego, prezesa Stoczni Gdańsk, że obecnie nie są prowadzone żadne
rozmowy z armatorem. Prezes Jaworski poinformował, że stocznia może podjąć się remontu statku dopiero po całkowitym usunięciu azbestu oraz po uzyskaniu przez armatora wymaganych prawem pozwoleń.