Już po raz szósty odbyło się w Gdyni Międzynarodowe Forum Gospodarcze. Obserwując poszczególne edycje, widać wyraźnie, że
ich ranga wzrasta. Na tegorocznych spotkaniach byli posłowie, ministrowie, ambasadorowie. Ale to nie ich obecność decydowała o poziomie forum.
Prawdziwą ucztę intelektualną sprawiły uczestnikom
wystąpienia dwóch znakomitych przedstawicieli makroekonomii, profesorów Davida S. Landesa z Harvard University i Pedro Videla, z IESE Business School. Rzadko kiedy jest okazja, by spotkać się z tak
szeroką, jeśli chodzi o zasięg czasowy i terytorialny, syntezą, pokazującą, dlaczego pewne nacje osiągały sukcesy, a inne - wręcz przeciwnie. Jakie były źródła bogactwa i nędzy narodów? Co sprawiało, że
kwitnące i przodujące cywilizacje, jak np. chińska, w pewnym okresie swoich dziejów pozwoliły się zdystansować nacjom znacznie mniej, wydawałoby się, kulturalnym i zasobnym w wiedzę, bogactwa oraz warunki
naturalne? Dlaczego Europa protestancka gospodarczo radziła sobie lepiej, niż katolicka czy prawosławna? Dlaczego w ogóle właśnie Europa narzuciła światu swoje standardy, a pewne kontynenty, czy ich
części, "nie istnieją" na gospodarczej mapie świata? (Prof. Videla wręcz stwierdził, że historia ludzkości to historia ubóstwa.) Wysłuchanie odpowiedzi na takie pytania pozwala zupełnie inaczej
patrzeć na sprawy tego świata - i uczy skromności.
W pierwszym dniu forum przemawiał również Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki. Z jego wystąpienia szczególne uznanie u słuchaczy znalazła
diagnoza, iż w Polsce rozdział między polityką a ekonomią zaszedł tak daleko, "że politycy nie są już w stanie za wiele w gospodarce popsuć".
Program forum skonstruowany został w ten sposób, że -
metodą kolejnych przybliżeń - przechodzono w dyskusjach od kwestii globalnych do lokalnych. Ambasadorzy Finlandii i Szwecji, Jan Store i Tomas Bertelman, w swoich bynajmniej nie zdawkowo-okolicznościowych
wystąpieniach, omawiali aspekty współpracy i rozwoju w regionie, w którym zamieszkuje 85 mln ludzi oraz kwestie ochrony wspólnego, bałtyckiego - i nie tylko - środowiska. Ambasador Szwecji wskazywał, że w
Szwecji mieszka już 70 tys. osób polskiego pochodzenia, wymiana tego kraju z Polską zwiększyła się w ciągu ostatnich 5 lat o 90%, a perspektywy są jeszcze lepsze.
Kontynuacją dyskusji generalnej,
która odbyła się w pierwszym dniu forum, były obrady panelowe w następnych dniach. ("Namiary", z oczywistych powodów, najbardziej zainteresowane były obradami panelu gospodarki morskiej.) Tam również
nie zabrakło prominentnych przedstawicieli gospodarki, nauki i polityki. O polityce budżetowej Unii wobec państw członkowskich mówił dr Ottokar Hahn, były przewodniczący Komisji Infrastruktury i były
ambasador UE w Moskwie, a o rządowej strategii wykorzystania środków unijnych - dr Antoni Jaszczak, minister budownictwa. Jak korzystać z tych środków, m.in. w oparciu o doświadczenia hiszpańskie,
wskazywali: Angeles Holgado z Ministerstwa Gospodarki Królestwa Hiszpanii i Ramon Gomez Ferrer Moldova, dyrektor portu w Walencji, a także Albert Frei, przedstawiciel portu w Antwerpii.
Zwłaszcza z
wystąpień przedstawicieli portów wynikało, że w obu krajach: Belgii i Hiszpanii, rozpoczęła się prawdziwa portowa "ofensywa", jeśli chodzi o inwestycje infrastrukturalne - i to w znacznej mierze ze
środków narodowych, nie unijnych.
Z kolei przedstawiciele Agencji Rozwoju Pomorza: Przemysław Marchlewicz i Jarosław Pawłowski, wskazywali, jaki wpływ na rozwój gospodarczy regionu pomorskiego,
zwłaszcza jeśli chodzi o inwestycje infrastrukturalne, będą miały środki unijne. Podkreślali przy tym, że na tak wielkie środki pomocowe, jak w latach 2007-2013, Pomorze później nie może liczyć, stąd ich
właściwe wykorzystanie jest sprawą kluczową.
Na bardzo konkretny grunt, podczas obrad panelu morskiego, sprowadziły dyskusję kolejne dwa wystąpienia: Jerzego Czartowskiego, dyrektora i prezesa
Gdynia Container Terminal i Jacka Wiśniewskiego, głównego ekonomisty Raiffeisen Bank Polska. Pierwszy z nich, prezentując efektowne zamierzenia, jakie są lub będą podejmowane w zakresie inwestycji
portowych oraz drogowych i kolejowych na portowym zapleczu, wskazywał jednocześnie na siermiężny stan tej infrastruktury i jej hamujący wpływ na rozwój portów Gdańska i Gdyni, na zupełny brak żeglugi
śródlądowej w obsłudze tych portów i malejącą rolę kolei.
Wystąpienie kolejnego mówcy było w dużej mierze polemiką z rządowym stanowiskiem, zaprezentowanym przez min. Jaszczaka. Operując bardzo
konkretnymi przykładami i argumentami - jak na bankowca przystało - wskazywał on, że ogólnikowość rządowych postulatów: "zmniejszyć bezrobocie", "podnieść efektywność" itd., bez ich kwantyfikacji,
grozi tym, że środki pomocowe nie zostaną w pełni wykorzystane, a jeśli nawet - to w nie najlepszy sposób.
Przy wyliczaniu referentów, nie sposób pominąć Sławomira Kalickiego, który był nie tylko
bardzo sprawnym moderatorem morskiego panelu, ale potrafił również, z powodzeniem, zastąpić Janusza Lewandowskiego, europosła, który także miał przygotować referat.
Trudno w krótkiej relacji zawrzeć
całą bogatą tematykę gdyńskiego forum. Niemniej, należy jeszcze podkreślić profesjonalną sprawność jego organizatorów. Gdynia wypadła po europejsku.